Sąd w Paryżu oddalił apelację brytyjskiej aktorki Charlotte Lewis, która oskarżyła Romana Polańskiego o zniesławienie. Reżyser podważył jej oskarżenia o gwałt.
Charlotte Lewis rozpoczęła batalię sądową, kiedy Roman Polański, któremu publicznie zarzuciła, że zgwałcił ją, gdy miała 16 lat, nazwał jej oskarżenia kłamstwem. W maju sąd w Paryżu uznał, że słowa reżysera na temat Lewis w wywiadzie dla tygodnika "Paris Match" nie były zniesławieniem.
Aktorka złożyła apelację, ale nie zrobiła tego prokuratura. Oznaczało to, że majowa decyzja o uniewinnieniu jest ostateczna. Sąd apelacyjny miał możliwość rozpatrzenia, czy doszło do naruszenia przepisów prawa cywilnego i w środę wypowiedział się w tej sprawie.
Adwokat Lewis Benjamin Chouai oświadczył, że decyzja sądu jest "bardzo sporna". Jego zdaniem oznacza to "zaoferowanie Romanowi Polańskiemu pewnego rodzaju zezwolenia na medialne zabijanie". Prawnik oznajmił, że Polański w ten sposób "ma prawo do zniesławiania i dyskredytowania". Wyraził przekonanie, że reżyser będzie to robił "w odniesieniu do Charlotte Lewis i innych kobiet".
Charlotte Lewis oświadczyła w 2010 r., że w 1983 roku została zgwałcona przez Romana Polańskiego w jego mieszkaniu w Paryżu. Przyjechała tam, bo ubiegała się o rolę w filmie "Piraci".
W 2019 roku w rozmowie z "Paris Match" Polański, pytany o oskarżenia Lewis, nazwał jej słowa "ohydnym kłamstwem". Jego obrona powoływała się na wywiad, którego aktorka udzieliła w 1999 roku tabloidowi "News of the World". Mówiła wówczas, że gdy spotkała reżysera, chciała mieć z nim romans. Później Lewis zapewniała, że jej wypowiedzi dla tabloidu zostały zniekształcone.