Elektrownia jądrowa w Czarnobylu miała cztery reaktory, choć planowano, że będzie ich sześć. Pierwszy z nich uruchomiono już w 1978 roku. Czwarty, który eksplodował, powstał w 1983 roku. Mimo katastrofy czarnobylska elektrownia funkcjonowała do grudnia 2000 roku.
Reaktor czwarty, podobnie jak pozostałe, to RBMK-1000 z grafitem jako spowalniaczem neutronów, chłodzony lekką wodą. Zblokowanym z nim turbinom dostarczał maksymalnie 1000 megawatów mocy.
Reaktory energetyczne RBMK swą konstrukcją bardzo przypominają reaktory wytwarzające pluton w radzieckich zakładach produkcji broni jądrowej. Niespotykanym w świecie ewenementem technicznym reaktorów RBMK jest możliwość wymiany poszczególnych prętów paliwowych w trakcie jego pracy. RBMK uznawane są za najbardziej niebezpieczne urządzenia cywilnej energetyki jądrowej: wypełnia je palny grafit i nie mają powszechnie stosowanej na Zachodzie wzmocnionej osłony betonowej.
Według oficjalnych danych radzieckich, awaria (a nie katastrofa - do dziś podkreślają władze Rosji) nastąpiła podczas doświadczalnego ustalania, jak długo po wyłączeniu reaktora i odcięciu pary roboczej turbiny bloku będą wytwarzać prąd siłą rozpędu. W trakcie eksperymentu z rdzenia reaktora usunięto niemal wszystkie pręty sterujące i w momencie awarii nie dało się wsunąć ich z powrotem.
Z tajnych archiwów KGB odtajnionych na Ukrainie w 2003 roku wynika, że już wcześniej przed katastrofą z 1986 roku były problemy z elektrownią atomową w Czarnobylu. Wśród 121 dokumentów z lat 1971-1988 znajduje się raport z 1984 roku, który wyszczególnia problemy trzeciego i czwartego reaktora, a także opisuje złą jakość części sprzętu przysłanego z jugosłowiańskich fabryk. Są też wzmianki dotyczące incydentów w elektrowni w 1982 roku, w wyniku których doszło do uwolnienia niewielkich dawek promieniowania. W wyniku eksplozji w 1986 roku uwolnione zostały dawki stukrotnie większe niż promieniowanie, do jakiego doszło po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.
Odtajnione archiwa KGB zawierają także raport ukraińskiego kierownictwa KGB na temat systematycznych nadużyć podczas samej konstrukcji elektrowni w latach 1976-79, oraz raport wysłany do Moskwy tuż po eksplozji, w którym szef ukraińskiego KGB zapewnia, że "sytuacja w i wokół elektrowni znajduje się pod kontrolą".