Rząd Węgier rozmontowuje wolność i pluralizm mediów, osiągając nad nimi bezprecedensowy stopień kontroli - uznało w raporcie sześć organizacji, w tym Reporterzy bez Granic. Rzecznik rządu Węgier Zoltan Kovacs zaprzeczył tym zarzutom.
Rząd węgierski systematycznie rozmontowuje niezależność, wolność i pluralizm mediów, wypacza rynek medialny i dzieli społeczność dziennikarską w kraju, osiągając stopień kontroli nad mediami bezprecedensowy dla kraju UE - napisano w raporcie. Dokument powstał po ubiegłotygodniowej wizycie na Węgrzech przedstawicieli sześciu organizacji, w tym Międzynarodowego Instytutu Prasy (IPI), przed planowanym na przyszły wtorek wysłuchaniem Węgier podczas Rady ds. Ogólnych w ramach procedury z art. 7 Traktatu UE.
W raporcie stwierdzono, że na Węgrzech powstały niektóre ważne niezależne media, ale ich znaczenie rynkowe jest znacznie mniejsze od publikacji prorządowych. Podkreślono też, że choć rząd Węgier nie stosuje przemocy fizycznej ani nie wsadza dziennikarzy do więzienia, to ma "jasną strategię, której celem jest uciszenie krytycznej prasy poprzez umyślne manipulowanie rynkiem medialnym", a "budowanie prorządowego imperium medialnego służy jako wielka machina propagandowa" - uznali autorzy.
W raporcie wezwano także państwa członkowskie i instytucje UE m.in. do uznania powagi sytuacji mediów na Węgrzech oraz potępienia ataków na dziennikarzy na Węgrzech, w tym "antymedialnej retoryki delegitymizującej dziennikarzy i dziennikarstwo jako istotny element demokracji". Do rządu Węgier zaapelowano zaś m.in. o zagwarantowanie uczciwej konkurencji na rynku mediów i ograniczenie koncentracji własności mediów.
Zarzutom sformułowanym w raporcie zaprzeczył rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs, który napisał we wtorek na Twitterze: Fakt: kanał TV o największej widowni, portal informacyjny o największej liczbie czytelników i największy tygodnik (są) ewidentnie opozycyjne.