Maszyna, która miała odzyskiwać i zaopatrywać Międzynarodową Stację Kosmiczną w wodę, nie działa. Żeby ją naprawić, astronauci z promu kosmicznego Endeavour zostają na orbicie o dzień dłużej niż planowano.
Zepsute urządzenie, które kosztowało ok. 250 milionów dolarów miało odzyskiwać wodę pitną z wilgoci w powietrzu oraz moczu mieszkańców stacji ISS. Na razie przeprowadzano jego pierwsze testy na orbicie. Uzyskaną podczas nich wodę prom kosmiczny miał przywieźć na Ziemię do zbadania w laboratoriach NASA. Dopiero, gdy woda pomyślnie przejdzie kilka takich prób, będą mogli ją pić astronauci.
Na razie przebywający na stacji astronauci z promu Endeavour starają się uruchomić wadliwie działającą część urządzenia przeznaczoną do odwirowywania moczu. Według założeń ta wirówka powinna działać bez przerwy cztery godziny. Jak na razie - działa tylko dwie. Jeżeli nie uda się naprawić urządzenia, przynajmniej na jakiś czas pod znakiem zapytania staną plany rozbudowy stacji. Od maja 2009 r. jej załoga miała zwiększyć się z trzech osób do sześciu. Istnieje jednak warunek - nowi mieszkańcy muszą mieć co pić.
Wody dla tylu ludzi nie opłaca się wysyłać na orbitę z Ziemi. Do tej pory jako "cysterny" z wodą służyły stacji odwiedzające ją regularnie amerykańskie promy kosmiczne. Produkują one bowiem wodę jako produkt uboczny procesów elektrycznych na swym pokładzie. Jednak ich loty zostaną wkrótce zawieszone. Po 2010 r. zapasy na ISS dostarczane będą wyłącznie bezzałogowymi statkami transportowymi.