„Prowokacja polskiego prezydenta!", "Polska postanowiła zepsuć Francuzom święto!" - tak ostro francuska prasa krytykuje Lecha Kaczyńskiego za jego wczorajsze słowa. Polski prezydent powiedział, że podpisywanie Traktatu Lizbońskiego, po odrzuceniu dokumentu w irlandzkim referendum, uważa za bezprzedmiotowe.
Prezydent Nicolas Sarkozy zasugerował, ze jeżeli polski przywódca nie zmieni zdania, będzie to dowodem jego nieuczciwości. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, by polski prezydent, który własnoręcznie podpisał tekst traktatu, mógł teraz złamać złożoną obietnicę. To kwestia zwykłej uczciwości. Musimy szanować to, co sami podpisaliśmy - zagrzmiał Sarkozy. Zapowiedział, że skontaktuje się z Lechem Kaczyńskim, by skłonić go do zmiany zdania.
Komentatorzy podkreślają, że zła wiadomośc z Warszawy była ciężkim ciosem zadanym Sarkozy’emu przez polskiego prezydenta w dniu objęcia przez Paryż przewodnictwa w Unii. Francuski prezydent uważa Traktat Lizboński jako jedno ze swych najważniejszych osiągnięć.
Ceną za poparcie traktatu przez PiS były gwarancje, że rząd nie wycofa się z wynegocjowanych przez Lecha Kaczyńskiego ustępstw wobec Polski, a więc późniejsze wprowadzenie niekorzystnego systemu głosowania, możliwość opóźniania niekorzystnych decyzji i gwarancje, że traktat nie wpłynie na nasze prawo dotyczące moralności.
Premierowi Kaczyński postawił inny warunek: zmiany w ustawie kompetencyjnej, która określi, kto i za co odpowiada w polityce wobec Unii. Zanim zakończyły się prace nad ustawą, Irlandia odrzuciła traktat w referendum.
O co dziś zabiega prezydent? Prawdopodobnie nie tylko o większe kompetencje w polityce zagranicznej. Kto wie, czy nie uzależnił ratyfikacji traktatu od zgody rządu na amerykańską tarczę antyrakietową - takie pytanie stawia dziś dziennik „Rzeczpospolita”.
Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" jest natomiast zadowolony z wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego na temat Traktatu Lizbońskiego.
W swym komentarzu gazeta podkreśliła, że choć już od pierwszego dnia destabilizuje ona francuskie przewodnictwo Unii Europejskiej, jest mile widziane, że Polska, tak długo uciskana przez Związek Radziecki, odrzuca autorytaryzm Brukseli w poparciu
dla Irlandczyków.
"Daily Telegraph" przypomina, że polski prezydent za "bezprzedmiotowe" uznał złożenie podpisu pod ratyfikacją nowego traktatu UE. Zauważa również, że podobnie krytycznie po fiasku referendum traktatowego w Irlandii wypowiedział się prezydent Czech Vaclav Klaus. Zdaniem dziennika nawet w Niemczech traktat odbija się czkawką w oczekiwaniu na ocenę Trybunału Konstytucyjnego.
Komentarz sugeruje, że w obecnej sytuacji przywódcy UE zamiast przekonywać Irlandię do zmiany zdania, powinni zrozumieć inny przekaz, który wyłania się w całej Unii: ludzie chcą luźniej związanej, ale bardziej elastycznej Europy, która koncentruje się na sprawach powszednich, a nie na realizacji beznadziejnych, przestarzałych ambicji federalistycznych.