Powtarza się historia sprzed ponad 100 lat, czyli ludobójstwo XXI wieku. To nie jest walka o ziemie, to jest walka, by zniszczyć chrześcijańskich Ormian - przekonuje w Radiu RMF24 Liana Harutyunyan, prezes Związku Polaków w Armenii "Polonia", komentując to, co dzieje się w Górskim Karabachu (inaczej Arcach).
Armenia poinformowała w środę, że zarejestrowała 42,5 tys. uchodźców z Górskiego Karabachu. To ponad jedna trzecia ludności separatystycznej enklawy, nad którą kontrolę przejęły w zeszłym tygodniu siły Azerbejdżanu.
Po dziewięciu miesiącach głodu ludzie uciekają teraz do Armenii. Tylko ta droga jest otwarta. Nigdzie indziej ludzie nie mogą uciec, jedynie do Armenii - zauważa Liana Harutyunyan. Prezes Związku Polaków w Armenii "Polonia" w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim przekonuje, że siły azerbejdżańskie mordują ludność cywilną, nagrywają egzekucje i wrzucają to na stronę internetową. Są wioski, w których zostali zamordowani ludzie, kobiety i dzieci. Jak to można inaczej nazwać - to czystki etniczne - mówi Harutyunyan.
Prezes Związku Polaków w Armenii zapewnia, że nie ma informacji, by w Karabachu przebywali jeszcze przedstawiciele Polonii. Nie ma polskich nazwisk, nikt się nie zgłosił jeszcze ani do ambasady, ani do Związku Polaków w Armenii.
Nasi rodacy cały czas niosą pomoc. Polacy mieszkający w Armenii w pełni popierają walkę Ormian z agresorami i angażują się w pomoc uciekinierom - podkreśla rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego.
Liana Harutyunyan przyznaje, że pojawiają się doniesienia o Ormianach, którzy nie chcą uciekać z Górskiego Karabachu.
Słyszymy, że są osoby, które chcą zostać, ale nie wiem, jak oni będą mieszkać z wrogiem. Nie rozumiem tego. Armenia jest chrześcijańskim krajem, który leży pomiędzy dwoma muzułmańskimi państwami, a polityka Turcji i Azerbejdżanu zmierza do tego, żeby zniszczyć przeszkodę, jaką jest dla nich chrześcijańska Armenia. Ale we krwi mamy właśnie tę odwagę, w pamięci prześladowanie i zło, którego doznaliśmy od Turków i do ostatniej kropli krwi Ormianin jest gotowy walczyć o swoją religię, o swój honor i swoją świętą ziemię, ojczyznę - zauważa szefowa Związku Polaków w Armenii.
Zdaniem Liany Harutyunyan konflikt na Górskim Karabachu jest traktowany przez świat marginalnie. To jest brudna polityka, której my zwykli ludzie nie rozumiemy. Cały świat o tym mówi, że Rosja jest "sojusznikiem" Armenii, ale niestety to nie jest tak. Jest żal do świata. Zostaliśmy sami. Zawsze Armenia była sama, walczyła o swoją wolność sama zawsze. Dlaczego konflikt Górskiego Karabachu nie jest nagłaśniany przez światowe media? Traktuje się go marginalnie. Bardzo mało mówi się o tym - zauważa prezes Związku Polaków w Armenii w rozmowie, którą rozpoczyna od wspomnienia 3. rocznicy wybuchu II wojny o Górski Karabach tzw. wojny 44-dniowej, w której zginęło ok. 5 tys. Ormian.
Rezultatem tej wojny było odłączenie części ziemi od Arcachu i włączenie ich do Azerbejdżanu - przypomnina Harutyunyan. Jedyna droga łącząca Armenię z Arcachem po tamtej wojnie - korytarz laczyński - przez ostatnie 9 miesięcy (od grudnia 2022 r.) nie działa. Został zablokowany niby pod pretekstem działań ekologicznych. Tak naprawdę zablokowana została jedyna droga dla Ormian z Karabachu do Armenii. To wszystko było zaplanowane - przekonuje Liana Harutyunyan.
Opracowanie Agnieszka Pietrzak