Paweł Rubcow – mężczyzna podejrzany o współpracę z rosyjskim wywiadem wojskowym (GRU) i przebywający do czwartku w polskim areszcie ma prawnika, który nazywa się Gonzalo Boye. Okazuje się, że Boye jest objęty w Hiszpanii dochodzeniem dotyczącym wspierania przez Rosję katalońskiego separatyzmu.

Powiązania Boye'a z katalońskimi separatystami

Gonzalo Boye to Chilijczyk, znany do tego pory głównie jako adwokat ukrywającego się poza Hiszpanią od końca października 2017 r. byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta, który współorganizował nielegalne referendum niepodległościowe w tym regionie oraz podjął nieudaną próbę ogłoszenia secesji Katalonii od Hiszpanii.

Wprawdzie w maju br. Kongres Deputowanych, niższa izba hiszpańskiego parlamentu, zatwierdził zaproponowaną przez opierający się na socjalistach (PSOE) i bloku Sumar rząd Pedro Sancheza ustawę o amnestii dla separatystów z Katalonii, ale powrót do tego regionu mieszkającego dziś we Francji Puigdemonta może wiązać się z jego zatrzymaniem przez policję.

Secesjonista jest bowiem oskarżony w kilku innych sprawach, w tym w wielowątkowym śledztwie pod kryptonimem "Voloh", dotyczącym powiązań katalońskich separatystów z Rosją. Jedną z osób objętych dochodzeniem w tej sprawie jest Gonzalo Boye. To właśnie jego narracja sprawiła, że w piątek większość hiszpańskich mediów z ulgą i zadowoleniem przyjęła uwolnienie Rubcowa, znanego w Hiszpanii pod nazwiskiem Pablo Gonzalez i określanego mianem "dziennikarza".

Boye napisał w oświadczeniu obrony Rubcowa, że czwartkowa wymiana więźniów między Zachodem a Rosją odbyła się "z powodów humanitarnych". Zaprezentował ją jako "przeprowadzoną między Polską a Rosją wymianę uwięzionych w tych krajach dziennikarzy", co podchwyciło wiele hiszpańskich mediów, w tym czołowe dzienniki. m.in. "El Pais".

Rosja zamieszana w próby oderwania Katalonii od Hiszpanii

Tymczasem pod koniec czerwca br. sąd w Barcelonie wyodrębnił ze sprawy "Voloh" dochodzenie dotyczące czołowych polityków i doradców rządu Katalonii, którzy mieli spotykać się z agentami rosyjskiego wywiadu w celu uzyskania pomocy od Kremla dla secesji tego regionu od Hiszpanii.

Wśród objętych śledztwem, jak ustalił dziennik online "El Confidencial", są Gonzalo Boye oraz byli premierzy Katalonii Carles Puigdemont i Artur Mas, a także ich doradcy, w tym niezwykle aktywny w relacjach z wysłannikami Kremla Josep Lluis Alay.

Gazeta sprecyzowała, że są oni objęci śledztwem, w którym istnieje domniemanie popełnienia przez nich przestępstwa zdrady stanu w związku z usiłowaniem otrzymania pomocy od Rosji w oderwaniu Katalonii od Hiszpanii i ogłoszeniu niepodległości tego regionu jako republiki. Jedną z osób podejrzanych w tej sprawie jest rosyjski przedsiębiorca Aleksander Dmitrenko.

Powołujący się na wyodrębnione ze sprawy "Voloh" śledztwo "El Confidencial" twierdzi, że Gonzalo Boye wraz z Alayem, doradcą Puigdemonta, oraz z Dmitrenką "stworzyli wspólnotę interesów, która starała się otworzyć drzwi rosyjskiej administracji" we władzach Katalonii.

O związkach Boye z Rosją pisał w przeszłości także madrycki dziennik "El Debate", powołując się na ustalenia śledczych prowadzących sprawę "Voloh". Cytował też informacje z rozmów Boye z Alayem dotyczące Rosji.

Według hiszpańskich śledczych w bliskim otoczeniu Puigdemonta w ostatnich latach działało kilkanaście osób powiązanych z Kremlem, w tym była agentka Rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Elena Wawiłowa.

Z akt śledztwa "Voloh" badającego związki katalońskich separatystów z Kremlem wynika, że Moskwa proponowała władzom Katalonii skierowanie tam swoich 10 tys. żołnierzy. Obietnica ta miała zostać zrealizowana dopiero po ogłoszeniu secesji tego regionu od Hiszpanii, co ostatecznie nie doszło do skutku.

Kierowana przez Puigdemonta partia Razem dla Katalonii (Junts) jest kluczowa dla utrzymywania się u władzy trzeciego rządu Pedro Sancheza. To właśnie dzięki głosom siedmiu posłów Junts gabinet ten otrzymał 16 listopada 2023 r. wotum zaufania od Kongresu Deputowanych.

Hiszpańskie media pytają: Kim jest Rubcow?

Wypuszczenie przez Polskę Pawła Rubcowa stało się w piątek głównym tematem hiszpańskich mediów. Dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego zastanawiają się, kim jest ten człowiek, że doszło do jego wymiany.

Rubcow z pewnością urodził się w Moskwie, a gdy miał 9 lat, otrzymał obywatelstwo Hiszpanii. Jedna z wersji głosi, że mężczyzna, używający także paszportu na nazwisko Pablo Gonzalez, zawdzięcza hiszpańskie pochodzenie matce, Marii Elenie Gonzalez, która przez pewien czas mieszkała w ZSRR po zawarciu małżeństwa z Rosjaninem, Aleksiejem Rubcowem. Małżeństwo po kilku latach się rozpadło.

Według innej wersji, Rubcow otrzymał hiszpańskie obywatelstwo, ponieważ jest wnukiem Hiszpana przebywającego w ZSRR w czasie hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939).

Dziennik "El Pais" ocenia, że Rubcow został zatrzymany przez relacje ze swoim mieszkającym w Moskwie ojcem. Polskie służby miało zaalarmować także używanie przez niego trzech nazwisk: Pablo Gonzalez, Paweł Rubcow oraz Aleksiej Rubcow. To ostatnie należy do jego ojca, który, co również wydało się podejrzane polskim służbom, miał wysyłać Gonzalezowi co miesiąc 350 euro.

Żona "hiszpańskiego dziennikarza" Oihana Goiriena, z którą Gonzalez ma troje dzieci, w 2022 roku tłumaczyła hiszpańskim mediom, że środki te ojciec regularnie przelewał synowi na konto jako pieniądze z rzekomego wynajmu moskiewskich mieszkań, które kiedyś należały do babki Rubcowa. "Z jego pracy dziennikarza-freelancera niestety czasem nie dało się przeżyć" - utrzymywała Goiriena.