Olsztyński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zaczął inwentaryzację tablic drogowych, na których pojawia się nazwa Kaliningrad. Zostaną one zastąpione przez te z napisem Królewiec. Rosyjskie władze zareagowały na to z wściekłością. "Region jest bardzo izolowany, cierpi z powodu sankcji. Ta swoboda podróżowania po Europie, której doświadczali mieszkańcy obwodu królewieckiego, jest czymś, co należy do przyszłości”- mówiła w Radiu RMF24 Paulina Siegień, autorka książki "Miasto Bajka. Wiele historii Kaliningradu".
Jest to zalecenie Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Polski. 9 maja weszła w życie uchwała, która dotyczy zmiany nazw rosyjskiej enklawy i jej stolicy.
Według autorki każdy ma prawo decydować o tym, jakie nazwy są akceptowalne, a jakie nie. Argumenty za tym, żeby Kaliningrad nazywać Królewcem, to po pierwsze to, że w polskiej tradycji istnieje taka nazwa historycznie ukształtowana na to konkretne miasto, czyli Królewiec. Po drugie to, że nazwa rosyjska, której używają Rosjanie, pochodzi od Michaiła Kalinina, bolszewika, który podpisał się pod listami katyńskimi, więc jest współodpowiedzialny za zbrodnię katyńską. (...) Ta nazwa Kaliningrad jest wyrazem ruskiego miru, projektu kulturowego, rosyjskiego, który dla nas raczej odwołuje się do wątpliwych wartości - mówiła Paulina Siegień.
Mieszkańcy Królewca jako najważniejszy zabytek miasta wskazują protestancką katedrę z grobem niemieckiego filozofa epoki oświecenia Immanuela Kanta. Jest to przejaw sentymentu, tęsknoty za Europą? - zapytano Paulinę Siegień.
Zdaniem Siegień jest to miasto europejskie i nic tego nie zmieni. Nawet ta historia ze zmianą populacji, zmianą nazwy, ze zmianą systemu politycznego, to wszystko jest bardzo typowo europejska historia dużego miasta. Nie wiem, w jakiej kondycji jest europejski sentyment mieszkańców tego regionu. Teraz, kiedy już ponad rok trwa na pełną skalę agresja rosyjska na Ukrainę, region jest bardzo izolowany, cierpi z powodu sankcji. Wiele rzeczy się tam odwraca. Ta swoboda podróżowania po Europie, której doświadczali mieszkańcy obwodu królewieckiego, jest czymś, co należy do przyszłości - dodała.
Z internetowego referendum, przeprowadzonego w marcu tego roku wynika, że obwód królewiecki jest na czele listy buntowników regionów, które chciałyby oderwać się od Federacji Rosyjskiej.
Z jednej strony jest to region cywilów bardzo zwesternizowanych i właśnie z tymi europejskimi aspiracjami. Bardzo często nastrojonych opozycyjnie, antyreżimowo, ale z drugiej strony jest to region bardzo mocno zmilitaryzowany, gdzie mieszka dużo ludzi noszących mundur. Paulina Siegień zaznaczyła, że zalicza się do tego również cała administracja, instytucje publiczne, szkoły czy urzędy, które chcą aby państwo pozostało w takiej formie, w jakiej jest dotychczas.
Ostatnio na forach internetowych pojawiły się głosy oburzenia w związku z kiełbasą przemycaną z Polski.
W przeliczeniu w obwodzie zawsze było drożej niż w Polsce. W pewnym momencie kurs rubla co prawda sprawił, że te ceny polskie też nie były takie atrakcyjne. Ale oczywiście od momentu, kiedy wprowadzono sankcje, one nie dotyczą żywności, ale bardzo mocno utrudniają transport i logistykę. To się odbija na cenach, natomiast z tego, co wiem od moich znajomych, nie ma braków towarów na półkach - zakończyła ekspertka.
Oprac. Emilia Witkowska, Kacper Malinowski