"Nie ugniemy się pod presją terrorystów" - tak francuskie media zapowiadają dzisiejszy, międzynarodowy marsz przeciwko terroryzmowi w Paryżu. Mają w nim uczestniczyć szefowie 50 rządów, między innymi Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Polski, Ukrainy i Izraela. Będzie też przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oraz szefowie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
Przywódcy różnych krajów mają w ten sposób podkreślić swoją solidarność z Francją, gdzie w serii krwawych zamachów islamskich terrorystów zginęło 17 osób - w tym 9 dziennikarzy i rysowników pisma "Charlie Hebdo".
Paryskie władze zapowiadają bezprecedensowe wydarzenie, które zostanie w księgach historii. To będzie mocna reakcja przeciwko terrorystom, ale służby bezpieczeństwa już mają zimne dreszcze - podkreśla francuska telewizja. Według wielu ekspertów to bowiem jednocześnie wyzwanie rzucone ekstremistom. Paryż zmienił się w oblężoną twierdzę, ruch samochodów zostanie wstrzymany, na dachach będą snajperzy. Bezpieczeństwa mają strzec nadzwyczajne siły policji żandarmerii i służb specjalnych, ale - jak sugeruje część komentatorów - dla terrorystów może to być wymarzona okazja, by znów uderzyć.