Nicolas Sarkozy za wszelką cenę chce odzyskać zaufanie Francuzów. Ma mu w tym pomóc znany specjalista od kreowania wizerunku polityków - Thierry'ego Saussez. Zmiany mają dotyczyć nie tylko sposobu rządzenia, ale i samego wyglądu prezydenta Francji. Według sondaży, prezydent tarci poparcie w rekordowym tempie.
Pierwsze wskazówki Thierry'ego Saussez Nicolas Sarkozy wykorzystał podczas wczorajszego prawie dwugodzinnego występu w telewizji. Po raz pierwszy nie chciał rozmawiać o swoim życiu prywatnym. Efekt? Prasa aż kipi od komplementów. "Nowe szaty króla", "Prezydent się zmienia!", "Nie jestem nerwowy - wolę spokojnie tłumaczyć!".
Większość Francuzów uważa, że Sarkozy za bardzo nagłaśnia swoje życie prywatne. Ludzie chcą, żeby szef państwa miał silną osobowość, był zdecydowany i energiczny. Dzięki temu Sarkozy został prezydentem - twierdzi Saussez w rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem.
Jak tłumaczy dalej, problemy prywatne nie przeszkadzają politykowi w działaniu, jednocześnie jednak Francuzi pragną, żeby prezydent był dla nich kimś bliskim. Kłopot polega na tym, że zbytnia bliskość banalizuje najwyższą funkcję państwową. Trzeba teraz rozwiać ten paradoks znaleźć równowagę między statusem szefa państwa, a życiem prywatnym Sarkozy’ego, które ostatecznie nie różni się od życia milionów innych ludzi - uważa Saussez.
Jednym z elementów nowego image'u mogą stać się okulary. Czy Nicolas Sarkozy, mimo dobrego wzroku będzie je nosił? Niewykluczone. Kiedy polityk zakłada okulary, ma wygląd bardziej poważny i surowy. Kiedy występuje bez nich wzbudza natomiast więcej sympatii. Jeśli ludzie uważają, że jest generalnie zbyt sztywny, nie powinien nosić okularów. Jeśli natomiast chce sprawiać wrażenie człowieka bardziej poważnego i kompetentnego, powinien je założyć, bo to działa na podświadomość obywateli - tłumaczy specjalista.
Czy zmiana samego stylu rządzenia wystarczy, by Sarkozy odzyskał zaufanie? Komunikacja polityczna i zmiana stylu musi poprzedzać reformy kraju tak, jak bombardowanie lotnicze poprzedzają ofensywę lądową w czasie wojny. Nikomu nie przyjdzie dzisiaj nawet na myśl, by wysłać na front piechotę bez wsparcia lotnictwa. Nie można kierować państwem bez ciągłego bicia się o poparcie opinii publicznej. W przeciwnym razie przywódca skazany jest na bezczynność - zaznacza.