50-letni mężczyzna z USA, który został niesłusznie skazany na dożywocie, po prawie 28 latach wyszedł z więzienia. Lamar Johnson od początku mówił o swojej niewinności.

Lamar Johnson został niesłusznie skazany na dożywocie za współudział w zabójstwie Marcusa Boyda. Jak informuje BBC, Boyd został zastrzelony przez dwóch zamaskowanych mężczyzn w październiku 1994 roku na ganku Johnsona. Mężczyzna od samego początku tłumaczył, że nie było go w domu, kiedy doszło do ataku. 

We wtorek - po prawie 28 latach - Johnsonowi uchylono karę więzienia. Sędzia David Mason z Missouri podjął taką decyzję po tym, jak dwie osoby dostarczyły "jasne i przekonujące dowody", że 50-latek jest niewinny. 

Jak informuje BBC, jeden ze świadków odwołał swoje zeznania, a jeden z osadzonych przyznał się, że to on brał udział w zastrzeleniu Boyda razem z innym podejrzanym. 

Po wtorkowej decyzji sędziego Johnson był poruszony, a jego bliscy werdykt przyjęli oklaskami. 

To przytłaczające - powiedział Johnson po opuszczeniu sali sądowej. 

Po decyzji sądu prawnicy Johnsona skrytykowali prokuratora generalnego, który naciskał na zatrzymanie mężczyzny w więzieniu. Przekazano, że prokurator "nigdy nie przestawał twierdzić, że Lamar jest winny i czuło się komfortowo, że umiera w więzieniu".

Rzecznik Prokuratury Generalnej poinformował BBC, że prokuratura nie podejmie dalszych działań w tej sprawie.