Szampan stał się na całym świecie symbolem Sylwestra! O północy na różnych kontynentach odkorkowane zostaną miliony butelek tego szlachetnego trunku kontynentach. Z prawnego punktu widzenia "szampanem" nazywać można oficjalnie tylko musujące wina pochodzące z historycznego regionu Szampanii we Francji. Pojechał tam specjalny wysłannik RMF FM Marek Gładysz, by poznać tajemnice produkcji tego "noworocznego nektaru".
Do wytwarzania najlepszego szampana konieczne są wielkie dębowe beczki. Tak przynajmniej twierdzi szefowa sławnej winnicy “Charlier & Fils" w Montigny sous Chatillion w Szampanii - Nicole Perrin. Kilkudziesięcioletnie dębowe beczki - często misternie rzeźbione - znajdują się tam w olbrzymiej piwnicy, do której wchodzi się jak do wnętrza gigantycznego sejfu.
Fermentacja soku z winogron, która odbywa się w dębowych beczkach jest lepsza, niż fermentacja w metalowych kadziach. Kwaśne składniki soku osadzają się bowiem na powierzchni dębowego drewna, dzięki czemu szampan ma następnie bardziej wyrafinowy smak - tlumaczy Nicole Perrin.
Po pierwszej fermentacji wino z różnych rodzajów winogron jest mieszane - podług gustów producenta. Ten ostatni dodaje do nich drożdże i cukier. Następnie przychodzi kolej na drugą fermentację, która odbywa się już w butelkach. W czasie tej drugiej fermentacji powstaje dwutlenek węgla, który rozpuszcza się w cieczy. Wtedy butelki nie są jeszcze zakorkowane, tylko zakapslowane. Jest to najbardziej ryzykowny etap produkcji.
Ciśnienie gazu staje się tak duże w butelce, ze jeżeli ta ostatnia ma produkcyjne wady - to może eksplodować! Widzi pan te mokre plamy pod półkami? Dwie butelki już eksplodowały! - pokazuje naszemu specjalnemu wysłannikowi Markowi Gładyszowi szefowa sławnej winnicy “Charlier & Fils" Nicole Perrin.
Niewielu miłośników szampana wie, że na tym etapie produkcji w każdej butelce powstaje dosyć mało apetyczny, ciemny osad, który unosi się w szampanie. Opracowano więc bardzo skomplikowaną metodę usuwania niepożądanego osadu w taki sposób, by z trunku nie ulotnił się jednocześnie zawarty w nim gaz, bo - jak mawiają niektórzy Francuzi - szampan bez bąbelków, to jak Sylwester bez zabawy.
Osad zbiera się w szyjkach butelek wkładanych do specjalnej maszyny do góry nogami. Umieszczane są one w temperaturze sięgającej minus 30°C. Osad zostaje uwięziony w bryłkach lodu, które się usuwa, zanim butelki zostaną zakorkowane - tłumaczy Floran Fresnes, który jest właścicielem znanej winnicy "Emilien Fresne" w Cuisles w Szampanii. On twierdzi, ze dobrego szampana można wyrabiać w metalowych kadziach zamiast w dębowych beczkach. Jego zdaniem najważniejsze jest doświadczenie producenta.
(mn)