Nowy unijny komisarz ds. budżetu - a ma nim zostać Polak Piotr Serafin - będzie musiał przedstawić projekt nowego 7-letniego budżetu UE na lata 2028-2034, w którym polityka spójności będzie zreformowana - usłyszała korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Polska do tej pory najbardziej korzystała z tej polityki. Teraz może się okazać, że już nie otrzyma tak hojnego wsparcia jak w mijającej 7-latce i nie tylko dlatego, że się bogaci. Przed Serafinem trudne zadanie.

Debata na temat nowego budżetu rozpocznie się w przyszłym roku, prawdopodobnie w drugiej połowie - już po wyborach w Niemczech. Projekt, który przedstawi Serafin, będą musieli - po brutalnej walce o każde euro - jednomyślnie zaakceptować przywódcy 27 krajów. Piotr Serafin będzie między młotem a kowadłem, czyli między tzw. krajami oszczędnymi (np. Niemcy, Holandia, Austria), a wciąż korzystającymi ze spójności uboższymi państwami jak Polska. Przypomnijmy Polska na lata 2021-2027 ma 76 mld euro z unijnej kasy na wsparcie regionów.

Dyskusja o przyszłym budżecie już się rozpoczęła w kuluarach i już pojawiają się już różne propozycje, raczej trudne dla Polski. Jedna z nich mówi, że w związku z nowymi wyzwaniami - takimi jak konieczność finansowania bezpieczeństwa i obrony - środki na regiony powinny zostać uszczuplone. 

Oczywiście Polska chce większego finansowania obrony i bezpieczeństwa (chodzi o projekt wzmocnienia granicy wschodniej, czyli "Tarcza Wschód" i utworzenia tarczy przeciwlotniczej). Jednak na pewno trudno będzie się zgodzić, by odbyło się to kosztem pieniędzy na szkoły, szpitale czy drogi. A takie uszczuplenie funduszy spójności już sugerują Niemcy, które najwięcej wpłacają do unijnego budżetu.

Pojawił się także inny pomysł - wprowadzenia warunkowości przy wypłacie środków. Chodzi o wprowadzenie takiej zasady jak przy KPO, gdzie pieniądze są wypłacone dopiero po spełnieniu warunków (inwestycji lub reform). Fundusze spójności obecnie nie są w ten sposób uwarunkowane - to "czeki" z brukselskiej kasy. Pomysł uwarunkowania funduszy spójności na kształt KPO ma być lansowany przez Francję, a zwłaszcza przez francuską dyrektor generalną ds. budżetu w KE. Polska jest przeciwna takiej warunkowości, gdyż oznacza ona centralizację i wyłączenie regionów z procesu decyzyjnego. 

"Pamiętamy, że PiS chciał pozbawiać władzy regiony - słychać obawy w kręgach rządowych co do tej koncepcji - taka warunkowość oznaczałaby, że pieniądze będą otrzymywać tylko te regiony, które popierają rząd, a rządzone przez opozycję - będą "głodzone" pod pretekstem, że nie spełniły warunków". Obecne władze podkreślają, że "że decentralizacja funduszy i mocne regiony to bardzo ważne dla demokracji". Innymi słowy chodzi o to, żeby polityka spójności jak najbardziej pozostała bez zmian.