Yaryna, Darina i Emilia oraz ich mama zginęły dziś podczas ataku rakietowego na Lwów. Przeżył tylko ojciec - Jewgienij, głowa rodziny.

Dziś rano nic nie zapowiadało tego, co za chwilę się wydarzy. Ukraińska rodzina w spokoju planowała swój dzień, kiedy usłyszała niepokojący huk. Jak się okazało, to rosyjskie samoloty, które z powietrza zaatakowały Lwów. W pobliżu głównego dworca kolejowego, gdzie mieszkali, doszło do pożaru bloku.

Niestety, matki i trójki córek nie udało się uratować. Z całej rodziny przeżył tylko ojciec dzieci - Jewgienij.

O historii rodziny dowiedzieliśmy się z Telegrama.

"Yaryna Bazilewicz. Dziewczyna miała 21 lat. Pracowała w naszym biurze 'Lwów - Młodzieżowa Stolica Europy 2025'" - czytamy na Telegramie.

Z wpisu w mediach społecznościowych emanuje duży żal i smutek.

"Nie wiem, jakimi słowami wesprzeć ojca Jarosława. Dziś wszyscy jesteśmy z Wami. Szczere kondolencje" - czytamy w opublikowanym poście.

Rosjanie dziś rano zaatakowali z powietrza m.in. Lwów. Jak poinformował RMF FM mer miasta Andrij Sadowy, celem stało się centrum miasta, dzielnica mieszkaniowa, nie było w niej żadnych budynków infrastruktury. Sam atak był kombinowany - rakiety i drony - dodał Sadowy.

Według najnowszych danych zginęło 7 osób, w tym troje dzieci. 45 osób zostało rannych. Zniszczonych zostało około 70 domów, dwie placówki medyczne i dwie szkoły. We Lwowie odwołano lekcje w szkołach. Są problemy z dostawami prądu. Nieregularnie kursują pociągi.

Według ukraińskich sił powietrznych obwód lwowski zaatakowały dwie grupy rakiet manewrujących. Z lotniska Sawaslejka w obwodzie niżnonowogrodzkim w Rosji wystartował też MiG-31K.