Co najmniej siedem osób zginęło, 45 jest rannych. To najnowszy bilans rosyjskiego ataku na Lwów. Alarm lotniczy został ogłoszony w nocy na całym terytorium Ukrainy. Polskie wojsko poderwało myśliwce.

Rośnie bilans ofiar ataku, który o poranku Rosja przeprowadziła na Lwów na wschodzie Ukrainy. Według najnowszych danych zginęło siedem osób, 45 jest rannych. Wśród zabitych jest pięcioro dzieci - w tym 9-latka.

Jest bardzo ciężka sytuacja. Niektórzy ranni są w ciężkim stanie. Wszystkie służby pracują. Dużo budynków zostało uszkodzonych - relacjonował o poranku w rozmowie z dziennikarką RMF FM mer Lwowa Andrij Sadowy. Jak dodawał, atak zaczął się po godz. 5 polskiego czasu.

Gubernator obwodu lwowskiego Maksym Kozycki przekazał, że wśród rannych jest pięcioro dzieci. Trafione zostały budynki mieszkalne. Kilkadziesiąt z nich zostało zniszczonych. Część z nich to zabytki. Według informacji Kozyckiego siły rosyjskie skierowały na Lwów rakiety i drony.

Według niego jeden z domów mieszkalnych w okolicy dworca głównego stanął w płomieniach, a w wielu budynkach są wybite okna. Z powodu ataku do szkoły nie poszli uczniowie dwóch placówek oświatowych.

Sadowy w Radiu RMF24: Nie wiadomo, jak się to wszystko skończy

Tuż przed godz. 9 Tomasz Terlikowski rozmawiał na antenie internetowego Radia RMF24 z Andrijem Sadowym o tym, co aktualnie dzieje się we Lwowie. Mer miasta był wtedy obok budynku, w którym zginęło sześć osób.

Bardzo ciężka sytuacja, nie wiadomo, jak się to wszystko skończy. Taka sytuacja była ostatnio rok temu, wtedy 10 osób zginęło, ale zaatakowano wtedy tylko cztery budynki. Teraz około 80 budynków - dwie szkoły, dwie placówki zdrowia. Wszystkie służby są na miejscu, robimy wszystko, co możliwe, ale odbudowa będzie trwała. To jest centrum miasta, zabytki - opisywał Sadowy.

Jak zauważył mer, teren zaatakowany przez Rosjan to centrum miasta, dzielnica mieszkaniowa, nie ma tam żadnych budynków infrastruktury. Sadowy mówił, że atak Rosjan był "kombinowany" - były to rakiety i drony.

Mer podkreślił, że mimo ataku życie w mieście toczy się normalnym biegiem. Mieszkańcy poszli do pracy, dzieci do szkoły. Jak zaznaczył Sadowy, w Ukrainie żyje się tak już od 2,5 roku.

Rosjanie zaatakowali także Krzywy Róg

Jak przekazały ukraińskie siły powietrzne, obwód lwowski zaatakowały dwie grupy rakiet manewrujących. Z lotniska Sawaslejka w obwodzie niżnonowogrodzkim w Rosji wystartował też MiG-31K.

Rosjanie ostrzelali rakietami także Krzywy Róg na południu Ukrainy. Rannych zostało pięć osób. Uszkodzony został obiekt infrastruktury cywilnej w centrum, a także ponad 10 wielopiętrowych budynków mieszkalnych - podał szef rady obrony tego miasta Ołeksandr Wiłkuł. 

O wybuchach informują też mieszkańcy Kijowa, ukraińskiej stolicy. Działa obrona przeciwlotnicza.

Polskie wojsko poderwało myśliwce

W związku z sytuacją w Ukrainie polskie wojsko nad ranem poderwało myśliwce przy wschodniej granicy.

"Jest to kolejna bardzo pracowita noc dla całego systemu obrony powietrznej w Polsce z uwagi na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się między innymi na zachodnim terytorium Ukrainy" - czytamy we wpisie zamieszczonym na platformie X przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ).

W komunikacie zaznaczono, że w południowo-wschodnim obszarze kraju może występować podwyższony poziom hałasu związany z rozpoczęciem operowania w naszej przestrzeni powietrznej polskich i sojuszniczych samolotów.

Ostatnią tak wzmożoną aktywność rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu zanotowano w nocy z 1 na 2 września.

"Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne RSZ na bieżąco monitoruje sytuację" - zapewniono.

W kolejnym wpisie na platformie ok. godz. 8 DORSZ poinformowało, że "ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia uderzeniami rakietowymi rosyjskiego lotnictwa na terytorium Ukrainy, operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone, a uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej".

Wyścig z czasem w Połtawie

Rosjanie w ostatnich dniach nasilili ataki na Ukrainę. Ma to być odwet za wejście ukraińskiej armii na rosyjskie terytorium. Wczoraj armia Putina przeprowadziła krwawy atak na wojskową uczelnię w Połtawie w środkowo-wschodniej części Ukrainy. Dwie rakiety balistyczne spadły na uczelnię Połtawski Wojskowy Instytut Łączności i pobliski szpital. Zginęło 51 osób, a 271 zostało rannych. 

Akcja ratownicza w dalszym ciągu trwa - prowadzona jest rozbiórka gruzów. Zaangażowane są wszystkie służby - przekazał późnym wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Podkreślił, że pod gruzami zniszczonego budynku znajdują się jeszcze ludzie. Robimy wszystko, aby uratować jak najwięcej istnień ludzkich - zapewnił.