Rano rozpoczęły się historyczne, pierwsze od upadku reżimu Muammara Kadafiego wybory w Libii. Obywatele tego kraju głosują na kandydatów do 200-osobowej Konstytuanty - zgromadzenia, które wyłoni grupę ekspertów odpowiedzialną za zredagowanie projektu konstytucji.
Do walki o mandaty w zgromadzeniu konstytucyjnym stanęły prawie cztery tysiące osób i ponad sto partii. Głosowanie, do którego zarejestrowało się 2,8 mln uprawnionych, obserwuje Unia Europejska oraz liczne organizacje międzynarodowe. Punkty wyborcze będą otwarte do 20.
Istnieją poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa w czasie głosowania. Największe zagrożenie stwarzają zbrojne milicje, zwłaszcza w okolicach miasta Bengazi na wschodzie kraju. Mieszkańcy tego regionu, w którym wybuchło powstanie przeciwko reżimowi Kadafiego, twierdzą, że rząd przejściowy ich zaniedbuje. W ramach protestu wczoraj częściowo zablokowali eksport ropy naftowej.
Głosowanie utrudnione będzie także na południu, w regionach saharyjskich. Dochodzi tam do starć na tle plemiennym. Sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że przebiegu wyborów nie będą mogli tam monitorować obserwatorzy. Najbardziej zadowoleni z głosowania są mieszkańcy Trypolisu. Wybory traktują jak święto i tłumnie przybywają do lokali wyborczych.
Głosowanie kończy okres przejściowy po wojnie domowej, która zakończyła się w październiku zeszłego roku śmiercią Muammara Kadafiego. Istnieje jednak ryzyko, że wybory mogą wynieść do władzy islamistów, tak jak stało się to w Tunezji i Egipcie.
Przed głosowaniem nie prowadzono sondaży przedwyborczych, jednak na czoło wysuwają się trzy ugrupowania: Partia Prawa i Rozwoju utworzona przez Bractwo Muzułmańskie, Hizb El-Watan, kierowany przez kontrowersyjnego byłego dowódcę sił rebelianckich Abdelhakima Belhadża, i liberałowie należący do koalicji powołanej przez byłego premiera z Narodowej Rady Libijskiej Mahmuda Dżibrila.