Iran oskarża brytyjskiego księcia Harry'ego o popełnienie zbrodni wojennych. Ministerstwo spraw zagranicznych w Teheranie odniosło się do informacji zawartych w autobiografii księcia, która od 10 dni robi furorę w księgarniach. Powołując się na nią, Iran zaatakował także brytyjskie władze.
Książę Harry napisał w książce, że podczas swojej służby w Afganistanie zabił 25 talibów. Nazwał to nonszalancko "usuwaniem figur z szachownicy".
Iran natomiast dokonał niedawno egzekucji na posiadającym podwójne obywatelstwo byłym ministrze obrony. Londyn nazwał ten czyn barbarzyństwem. W reakcji na te słowa szef dyplomacji Iranu wytknął władzom brytyjskim, że krytykują Teheran, a "przymykają oko na zbrodnie wojenne dokonane ręką członka rodziny królewskiej". Chodzi oczywiście o Harry'ego.
Wcześniej wypowiedź Harry'ego skrytykowały władze rządzonego obecnie przez talibów Afganistanu. Zachodnia okupacja Afganistanu to straszny czas w historii ludzkości, a komentarze księcia Harry’ego to część traumy, której Afgańczycy doświadczyli z rąk okupantów - stwierdził rzecznik afgańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Abdul Qahar Balkhi.
Światowa premiera autobiografii "Spare" odbyła się 10 stycznia. Książę opisał w niej między innymi swój konflikt z bratem, następcą brytyjskiego tronu księciem Williamem. Harry napisał też o tym, jak brał narkotyki i jak stracił dziewictwo.
Największe oburzenie wywołały jednak wspomnienia księcia Harry’ego dotyczące jego misji w Afganistanie. Harry był tam dwukrotnie - na przełomie 2007 i 2008 r. oraz w 2012 r. Podczas tej drugiej misji, gdy był drugim pilotem śmigłowca Apache, zabił 25 talibów.
To nie była statystyka, która napełniała mnie dumą. Ale też mnie nie zawstydziła" - napisał Harry. "Kiedy byłem pogrążony w ogniu i zamieszaniu walki, nie myślałem o tych 25 osobach jako o ludziach. Byli pionkami usuniętymi z szachownicy. Złymi ludźmi wyeliminowanymi zanim zabili dobrych ludzi - wspominał książę.
Wielu byłych brytyjskich wojskowych jest oburzonych wpisem Harry’ego. W ciągu 35 lat służby, nigdy nie słyszałem, by jakikolwiek kolega mówił o swoim "wyniku" - skomentował emerytowany oficer Królewskiej Marynarki admirał Chris Parry. To jest tak pozbawione taktu, to taki brak szacunku, dla osób, które zostały zabite - stwierdził w rozmowie ze Sky News.
Inny emerytowany wojskowy, płk Richard Kemp zwrócił natomiast uwagę, że komentarze księcia Harry’ego są niebezpieczne i mogą spowodować ataki na brytyjskich żołnierzy. Opisał brytyjską armię jako formację uczącą żołnierzy, by nie traktowali przeciwnika jako człowieka, lecz jako pionek - a to nieprawda - podkreślił wojskowy.