W czwartek w więzieniu w amerykańskiej Alabamie użyto azotu do wykonania wyroku śmierci na 59-letnim Alanie Millerze, który w 1999 roku zastrzelił trzy osoby. W Stanach Zjednoczonych dopiero po raz drugi zastosowano tę metodę, która wywołała debatę na temat jej humanitarności.

W czwartek w więzieniu w amerykańskim stanie Alabama po raz drugi użyto azotu do wykonania kary śmierci na 59-letnim Alanie Millerze, który w 1999 roku zastrzelił trzy osoby w miejscu swojej pracy.

Metoda ta wywołała debatę na temat jej humanitarności. Alabama po raz pierwszy zastosowała ją w styczniu br., kiedy stracono Kennetha Smitha.

Kontrowersyjna metoda polega na umieszczeniu maski gazowej na twarzy więźnia, aby zastąpić powietrze czystym azotem, powodując śmierć z powodu braku tlenu.

Niektórzy eksperci i prawnicy zajmujący się prawami człowieka twierdzą, że nowa metoda jest ryzykowna, a toksyczność azotu może spowodować niepotrzebne cierpienie więźnia i jednocześnie narazić zdrowie innych osób na sali.

Nie zrobiłem nic, żeby tu być - miał powiedzieć Alan Miller w swoich ostatnich słowach.

W 2022 roku stan Alabama odwołał poprzednią próbę wykonania na nim wyroku śmierci. Nie udało się wtedy umieścić wenflonu w żyle ważącego 159 kg więźnia.

Dziś wieczorem sprawiedliwości stało się w końcu zadość, dzięki metodzie egzekucji wybranej przez więźnia. Jego czyny nie były szaleństwem, ale czystym złem. Trzy rodziny zostały na zawsze zmienione przez jego odrażające zbrodnie i modlę się, aby mogły znaleźć pocieszenie po tylu latach - oświadczyła gubernator Alabamy Kay Ivey.

Zeznania w sądzie wskazywały, że Alan Miller był paranoikiem i uważał, że plotkowali o nim współpracownicy. W 1999 roku zabił w miejscu swojej pracy trzy osoby.