Komisja Europejska nie powinna się spodziewać, że do środy polski rząd przedstawi swą odpowiedź na opinię komisji ws. praworządności w Polsce - wynika z informacji uzyskanych przez PAP ze źródeł zbliżonych do rządu. Tymczasem to w środę mija dwutygodniowy termin, jaki - według unijnej procedury - miała Rada Ministrów na przedstawienie swych uwag do przyjętej 1 czerwca opinii KE.
Z ostatnich wypowiedzi przedstawicieli KE wynika, że "Komisja byłaby usatysfakcjonowana, gdyby odpowiedź polskiego rządu wpłynęła w czerwcu" - wynika z ostatnich wypowiedzi wiceministra spraw zagranicznych Aleksander Stępkowski. Rządowi polskiemu bardzo zależy na dobrym dialogu z Komisją, dlatego można się zapewne spodziewać, że wyjdzie jakoś naprzeciw oczekiwaniom Komisji - podkreślił wiceszef MSZ.Te oczekiwania nie powinny jednak być formułowane względem Polski na podstawie kontrowersyjnej tzw. procedury praworządności KE, ponieważ z niej nie wynikają żadne prawne imperatywne konsekwencje dla krajów członkowskich; jest to procedura, która organizuje wewnętrznie pracę Komisji - stwierdził Stępkowski. Jak dodał, "Komisja ma oczywiście prawo i pełną autonomię do tego, by organizować swoją pracę w sposób, który uzna za stosowne, ale to nie oznacza, że wynikają z tego jakieś konsekwencje dla krajów członkowskich".
Stępkowski podkreślił, że na temat statusu tej procedury jednoznacznie wypowiedziały się służby prawne Rady Unii Europejskiej - że "dla tego typu procedury nie ma najmniejszych podstaw w unijnych traktatach". Jak mówił, "zgodnie z art. 5 traktatu o UE instytucje unijne dysponują tylko i wyłącznie tymi kompetencjami, które zostały im wyraźnie wskazane w traktatach". Dlatego nie ma podstaw do tego, by uznać, że Komisja Europejska posiada jakiekolwiek kompetencje do tego, żeby kontrolować stan praworządności w którymkolwiek z krajów UE, w tym w Polsce - zaznaczył. Komisja próbuje (...) przypisać sobie pewne kompetencje, których państwa członkowskie im nie przyznały, w związku z tym nie będziemy skłonni aprobować tego typu działań, które by zmierzały do naruszenia art. 5 traktatu o UE - powiedział Stępkowski. Podkreślił, że polski rząd jest otwarty na dialog.
Opinia podsumowuje prowadzony stycznia dialog z polskim rządem na temat sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. To pierwszy etap prowadzonej wobec Polski procedury ochrony praworządności.
Jak tłumaczył 1 czerwca wiceszef KE Frans Timmermans, Komisja postanowiła przyjąć opinię, bo dotychczasowe kontakty z polskimi władzami nie doprowadziły do rozwiązania problemów, które niepokoją Brukselę. Problemy te dotyczą sporu o skład TK, publikacji jego wyroków i ich poszanowania oraz treści ustawy reformującej Trybunał z 22 grudnia 2015 r.
W poniedziałek rzeczniczka KE Mina Andreewa poinformowała, że KE do środy oczekuje od Polski odpowiedzi na opinię ws. praworządności. Również w poniedziałek premier Beata Szydło oświadczyła, że odpowiedź na opinię KE zostanie przesłana "w odpowiednim czasie" i że rząd przekaże informacje, które powinny usatysfakcjonować KE.
Premier podkreśliła, że nie opinia jest w całej sprawie istotna, lecz - jak zaznaczyła - "to, co dzieje się, jeżeli chodzi o zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym".
Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu dwóch projektów ustaw o Trybunale Konstytucyjnym - autorstwa PiS oraz autorstwa PSL. Teraz zajmie się nimi sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Do prac w komisji trafił też trzeci projekt ustawy ws. TK, zgłoszony przez KOD jako obywatelski.
O kwestie odpowiedzi na opinię KE pytany był we wtorek szef MSZ Witold Waszczykowski. Powiedział, że "Polska ma czas nieograniczony, aby rozmawiać o swoich problemach, które są rozstrzygane w Polsce". Dodał, że "dla państwa polskiego priorytetem jest bezpieczeństwo, a nie dyskusja ekspercka z Komisją na temat praworządności w Polsce, która nie jest zagrożona".
(mal)