Komisja Europejska apeluje, by kolejne kraje Zachodnie Europy otwarły swe rynki pracy dla pracowników z ośmiu nowych państw członkowskich Unii, w tym także Polski. Wiadomo jednak, że na razie na pracę w Niemczech czy w Austrii Polacy nie mają co liczyć.
W specjalnym raporcie, który ma zostać dziś opublikowany, komisja podkreśla, że napływ nowych pracowników, którego tak się obawiano, jest na tyle niewielki, że nie powinien wywoływać żadnych obaw przed zalewem taniej siły roboczej.
Komisja przytacza pozytywne przykłady otwarcia rynków pracy, wymieniając Wielką Brytanię, Irlandię i Szwecję. Podkreśla, że w tych przypadkach pracownicy z nowych państw Unii pomogli z korzyścią zapełnić i tak wakujące miejsca pracy, zwłaszcza w sektorze budowlanym.
Oczekuje się, że od pierwszego lipca dotychczasowe restrykcje na pracę zniosą Finlandia i Hiszpania. Niemcy i Austria jasno dały jednak do zrozumienia, że drzwi prowadzące na ich rynek pozostaną zamknięte. Bez względu na to co mówi Komisja Europejska, w tych państwach, podobnie jak we Francji, przysłowiowy polski hydraulik wzbudza niepokój.