Komitet Bezpieczeństwa Narodowego Kazachstanu (KNB) poinformował o śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach pułkownika tej struktury. Media informują również o samobójstwie szefa milicji w jednym z regionów kraju.
Wcześniej prezydent Kasym-Żomart Tokajew zdymisjonował szefa KNB, byłego premiera Kasyma Masymowa pod zarzutem zdrady stanu. Zwolnił też dwóch jego zastępców.
W poniedziałek poinformowano od razu o trzech przypadkach śmierci funkcjonariuszy - przekazuje rosyjska niezależna telewizja Dożdż. Szef policji w obwodzie żambylskim, graniczącym z obwodem ałmackim, gdzie doszło do najgwałtowniejszych protestów, popełnił samobójstwo. Jak podaje Dożdż, po wybuchu protestów wobec mężczyzny wszczęto postępowanie karne, jednak nie wiadomo, z jakich artykułów. Jeszcze jeden policjant - w Ałmaty - zmarł nagle w miejscu pracy na zawał serca. W stolicy Nur-Sułtanie znaleziono ciało pułkownika służby bezpieczeństwa KNB. Oficjalnych informacji o okolicznościach jego śmierci dotąd nie podano.
Dzień wcześniej prezydent Tokajew zdymisjonował dwóch zastępców przewodniczącego KNB. Sam szef tej struktury Masymow został 6 stycznia zwolniony i aresztowany pod zarzutem zdrady stanu.
Rosyjska redakcja BBC nazywa Masymowa "człowiekiem Nazarbajewa", pierwszego wieloletniego prezydenta Kazachstanu, który do protestów nieformalnie zachowywał wpływy w kraju, piastując urząd szefa Rady Bezpieczeństwa. Tokajew poinformował o jego ustąpieniu, a miejsce pobytu Nursułtana Nazarbajewa nie jest znane, chociaż oficjalnie jego rzecznik w sobotę twierdził, że przebywa on w stolicy.
Masymow był dwukrotnie premierem w czasach Nazarbajewa, pełnił też funkcję szefa jego kancelarii. Swego czasu był uważany za potencjalnego następcę Nazarbajewa na urzędzie prezydenta.
Nowym szefem KNB został Jermek Saginbajew, wcześniej pełniący funkcję szefa Służby Ochrony Państwa.
Protesty w Kazachstanie wybuchły 2 stycznia i początkowo były związane z dwukrotną podwyżką cen gazu LPG, lecz z czasem rozszerzyły się i nabrały charakteru politycznego. W Ałmaty doszło do masowych aktów agresji, wandalizmu i maruderstwa. Władze ogłosiły, że doszło do próby zamachu stanu, kierowanej przez "uzbrojonych bojowników".
Na wniosek prezydenta Kazachstanu, do kraju przybył liczący ponad 2 tys. żołnierzy kontyngent wojsk należących do ODKB krajów: Rosji, Armenii, Białorusi, Tadżykistanu i Kirgistanu. Tokajew zapowiedział, że ta misja zostanie niedługo zakończona, wraz z szerszą "operacją antyterrorystyczną".