Amerykańskie media ujawniły zapis komunikatów, jakie zarejestrowano tuż przed i po katastrofie samolotu i śmigłowca w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem.
Komunikaty wymieniały między sobą: załoga śmigłowca (znak wywoławczy PAT25), wieża kontroli lotów i piloci innych maszyn, które znajdowały się w pobliżu.
"PAT25, czy widzisz CRJ? PAT25, przelatuj za CRJ" - mówił kontroler ruchu lotniczego o 2:47 naszego czasu.
Chwilę później doszło do katastrofy.
W tle nagraniach słychać: "O, mój Boże!" oraz inny samolot, który skomunikował się z wieżą.
"Wieża, widziałeś to?" - słychać.
"Delta 823 nie wiem, czy wiesz, co zdarzyło się wcześniej, ale doszło do wypadku na podejściu do pasa 33. Będziemy wstrzymywać działania na czas nieokreślony" - odpowiada kontroler.
Pilot w odpowiedzi potwierdza: "Tak widzieliśmy to, co tu się zdarzyło!".
Mjr rez., ekspert, b. pilot wojskowy Michał Fiszer z Collegium Civitas powiedział w rozmowie z PAP, że kontrola ruchu lotniczego powinna zareagować, że 2 statki powietrzne lecą na kolizję, a załoga śmigłowca powinna widzieć podchodzący do lądowania samolot pasażerski.
Ekspert zaznaczył, że rejon lotniska to "bardzo gęsta przestrzeń powietrzna, tam się porusza bardzo dużo statków powietrznych w różnych kierunkach".
Zastrzegł jednak, że tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło. Była to jednak noc, trudno było cokolwiek dotrzeć. Światła w nocy mają to do siebie, że je widać, ale nie wiadomo dokładnie, w jakiej one są odległości - czy są bliżej, czy dalej - wyjaśnił.
Fiszer zwrócił uwagę na fakt, że wieża kontroli lotów pytała śmigłowiec, czy widzi podchodzący samolot. Nie wiadomo, co wojskowi piloci odpowiedzieli. Ale w tej sytuacji powinni albo zrobić "kółeczko" i poczekać, albo poprosić o możliwość zwiększenia wysokości i przelecieć nad ścieżką podejścia samolotu - wyjaśnił ekspert.
Do wypadku lotniczego na obrzeżach amerykańskiej stolicy doszło w środę o godz. 20:47 (w czwartek o godz. 2:47 w Polsce). Lecący z Wichita w Kansas samolot pasażerski Bombardier CRJ 700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Obie maszyny wpadły do rzeki Potomak.
Na miejscu są służby ratunkowe. Na pokładzie samolotu były 64 osoby. Śmigłowcem leciało trzech żołnierzy.
Na oficjalnej konferencji, która rozpoczęła się w czwartek, chwilę przed 14 czasu polskiego, przekazano, że udało się wydobyć ciała 27 osób lecących samolotem i 1 lecącej śmigłowcem.
Służby nie prowadzą już akcji ratunkowej, ale tylko i wyłącznie akcję poszukiwawczą. Odnalezione ciała zostaną przekazane rodzinom ofiar. Akcja poszukiwawcza pozostałych ciał będzie trwała nadal.
Na miejscu pracują służby z Waszyngtonu, Marylandu i Wirginii, m.in. nurkowie i łodzie strażackie.