Separatyści z buntowniczego indonezyjskiego regionu Papua opublikowali zdjęcia, na których widać porwanego przez nich nowozelandzkiego pilota Philipa Mehrtensa. Bojownicy spalili samolot, którym mężczyzna przyleciał na lotnisko Paro. Zapewniają, że uwolnią pilota, gdy indonezyjski rząd uzna niepodległość Papuasów.
Na opublikowanych dziś zdjęciach widać Philipa Mehrtensa i stojących wokół niego papuaskich buntowników uzbrojonych w łuki, strzały, karabiny i inne rodzaje broni. CNN zwraca uwagę, że wygląda na to, że Nowozelandczyk nie ma żadnych obrażeń.
Mehrtens został porwany tydzień temu, po tym, jak samolotem linii Susi Air wylądował na lotnisku Paro znajdującym się na odludnych wyżynach regencji Nduga. Separatyści z Armii Narodowego Wyzwolenia Papui Zachodniej (TPNPB) oświadczyli, że spalili samolot Susi Air i pojmali pilota. Wcześniej zbuntowani mieszkańcy wyspy zażądali wstrzymania lotów na lotnisko Paro i przekazali, że pilot z Nowej Zelandii będzie przetrzymywany do czasu uznania przez indonezyjski rząd niepodległość Papuasów.
Organizacja stojąca za porwaniem pilota twierdzi, że został uprowadzony, bo Nowa Zelandia współpracuje militarnie z Indonezją. MSZ Nowej Zelandii przekazało, że wie o sprawie, ale jej nie komentuje.
Papuascy separatyści domagają się niepodległości dla terytorium, na którym zamieszkują. Indonezja przejęła kontrolę nad wysuniętą na wschód częścią wyspy Nowa Gwinea po kontrowersyjnym, nadzorowanym przez ONZ głosowaniu z 1969 roku. Region Papua, o którego niepodległość walczą bojownicy TPNPB, podzielony jest na dwie prowincje: Papua i Papua Zachodnia. W ostatnich latach na tym zubożałym, ale bogatym w zasoby naturalne obszarze, nasiliły się walki między bojownikami a indonezyjską armią.
Indonezyjski rząd uważa TPNPB za grupę terrorystyczną.
Szef policji w prowincji - Mathius Fakhiri - przekazał, że czarterowym samolotem leciało pięciu pasażerów, w tym jedno dziecko. Separatyści poinformowali, że podróżujący z pilotem rdzenni Papuasi zostali wypuszczeni.