Surrealistyczny horror na pokładzie samolotu – tak pasażerowie w rozmowie z mediami wspominają feralny lot Boeingiem 777-300ER z Londynu do Singapuru. Z powodu turbulencji jedna osoba zmarła na zawał serca, a ponad 70 zostało rannych. Podróżujący zamiast we wtorek dotarli do celu dopiero w środę innym lotem.
Podczas pierwszego, wtorkowego lotu na pokładzie Boeinga 777-300ER znajdowało się 211 pasażerów i 18 członków załogi. Byli to głównie Australijczycy, Brytyjczycy i Singapurczycy.
Linie lotnicze poinformowały, że samolot znalazł się w strefie ekstremalnych turbulencji, gdy przelatywał nad dorzeczem Irrawadi w Birmie. Pilot zgłosił wtedy nagły wypadek medyczny - maszyna została skierowana do Bangkoku, gdzie lądowała awaryjnie. W wyniku incydentu 73-letni brytyjski pasażer zmarł na zawał serca. 71 rannych pasażerów, w tym sześcioro w stanie ciężkim, trafiło do szpitala.
W imieniu Singapore Airlines chciałbym złożyć najgłębsze kondolencje rodzinie i bliskim zmarłego - oświadczył dyrektor generalny Goh Choon Phong.
Ostatecznie ponad 140 pasażerów i członków załogi Boeinga 777-300ER Singapore Airlines dotarło do Singapuru dopiero w środę rano czasu lokalnego innym lotem.
Pasażerowie w rozmowie z BBC wspominają, że "zupełnie normalna podróż zamieniła się w horror". Andrew, który był na pokładzie, opowiadał, że "samolot spadł nagle, chwilę po tym, jak zaświeciły się znaki nakazujące pasażerom zapięcie pasów bezpieczeństwa". Przedmioty zostały porozrzucane po kabinie, jednego z pasażerów oblała kawa - wspomina. Obsługa lotu opisała z kolei turbulencje jako "niezwykle poważne i niepodobne do niczego, czego doświadczyli przez lata pracy".
Andrew mówił też o widoku, jaki zobaczył po turbulencjach. Widziałem starszą kobietę z okropną raną na głowie, pokrytą krwią. Krzyczała i cierpiała też z powodu bólu pleców - relacjonował w rozmowie z brytyjską stacją.
Inni pasażer przyznał, że ci, którym nie udało się zapiąć pasów bezpieczeństwa, "w jednej chwili zostali wyrzuceni w sufit".
Widziałem, jak ludzie uderzali w sufit i lądowali na podłodze w dziwnych pozycjach. Potem niektórzy z nich byli poważnie ranni, mieli wstrząśnienia mózgu - opowiadał agencji Reuters już po przybyciu do Singapuru 28-letni student Dzafran Azmir. W sieci pojawiły się też zdjęcia pokazujące wnętrze samolotu po turbulencjach.