Jedna osoba nie żyje, a około 30 zostało rannych po tym, jak samolot linii Singapor Airlines lecący z Londynu do Singapuru wpadł w silne turbulencje. Maszyna została przekierowana do Bangkoku, gdzie lądowała.
Boeing 777-300ER linii Singapore Airlines leciał z Londynu do Singapuru. Na pokładzie było 211 pasażerów i 18 członków załogi.
Samolot wpadł w silne turbulencje. Zginęła jedna osoba, co najmniej kilka jest poszkodowanych. Maszyna lądowała ostatecznie w Bangkoku.
Wiadomo już kim jest osoba, która zginęła w wyniku tego zdarzenia. Jak poinformował na konferencji dyrektor lotniska Kittipong Kittikachorn, ofiarą jest 73-letni Brytyjczyk. Zmarł on na skutek zawału serca. Podróżował ze swoją żoną.
Według przedstawiciela portu, samolot lecący z Londynu do Singapuru wpadł do "kieszeni powietrznej", podczas gdy personel pokładowy serwował śniadanie. Potem padł w turbulence.
Jak informuje agencja Reutera powołując się na zeznania pasażerów feralnego lotu, samolot nagle zaczął się przechylać i trząść.
Chwilę później doszło do bardzo gwałtownej utraty wysokości, tak że wszyscy siedzący i niezapięci pasami pasażerowie zostali wyrzuceni pod sufit - przekazał 28-letni mężczyzna, który był na pokładzie.
Linie lotnicze przekazały, że współpracują z władzami Tajlandii, by zapewnić pomoc medyczną pasażerom. Wysyłają też dodatkową pomoc do Bangkoku.
.
Na filmie opublikowanym przez lotnisko w Bangkoku można zobaczyć kawalkadę karetek zmierzających w kierunku samolotu.
Tajlandzkie służby migracyjne poinformowały, że personel medyczny wszedł na pokład samolotu, aby ocenić obrażenia pasażerów, nie mógł jednak potwierdzić liczby rannych.
Według danych portalu FlightRadar24 samolot w przeciągu trzech minut obniżył lot z 37 tys. (ponad 11 km) do 31 tys. stóp (ok. 9,5 km) - podaje agencja AP. Przez niecałe 10 minut maszyna pozostawała na tej wysokości, po czym znów gwałtownie obniżyła lot. Niecałe pół godziny później samolot wylądował w Bangkoku.
Obrażenia odnoszone w wyniku poważnych turbulencji są stosunkowo rzadkie, jednak takie turbulencje mogą mieć dramatyczne konsekwencje - mówi w rozmowie z BBC ekspert lotniczy John Strickland.
Załogi samolotów mają narzędzia, dzięki którym są w stanie przewidzieć wystąpienie turbulencji. Są również przeszkolone, jak zachowywać się w takim przypadku. Nie bez powodu linie lotnicze zalecają, by w czasie lotu mieć zapięte pasy - dodał Strickland.