Grupa G20 - największe rozwinięte i wschodzące gospodarki świata - okazała się bezsilna w obliczu taktycznych gier dwóch europejskich premierów: Silvio Berlusconiego i Jeorjosa Papandreu - pisze "Financial Times".
"Jeden i drugi utrzymuje się u władzy niewielką większością, jest skłócony ze swym ministrem finansów i ma w zwyczaju nie dotrzymywać obietnic w czasie, gdy rynki niepokoją się stanem ich finansów. Różnica polega jednak na tym, że skala włoskiego długu - 1 900 mld euro - jest tak wielka, iż może zdestabilizować światową gospodarkę" - zauważa gazeta.
"Financial Times" boi się o stan finansów Włoch - czwartego najbardziej zadłużonego państwa świata. Włochy są wciąż wypłacalne, ale w dłuższym czasie mogą nie udźwignąć oprocentowania ich długu.
"Kryzys zadłużenia eurostrefy pokazuje, że z chwilą, gdy spready się poszerzają, ich zmniejszenie staje się niezwykle trudne (...) To dobrze, że MFW będzie monitorował dyscyplinę finansową Włoch, ale zachodzi ryzyko, że jeśli Berlusconi zostanie premierem, to podkopie te zabiegi" - przestrzega gazeta.
"Naiwnością jest też zakładać, iż z chwilą jego odejścia Włochy od razu odzyskają zaufanie rynków, ale zmiana politycznego przywództwa we Włoszech jest konieczna" w interesie samych Włoch i Europy - dodaje "FT".