Cornelius Gurlitt, niemiecki emeryt, który w swoim mieszkaniu przetrzymywał zrabowane przez nazistów dzieła sztuki, wie, gdzie znajduje się Bursztynowa Komnata. Taką informację podał brytyjski dziennik „The Daily Mail”.
Dziennikarze gazety rozmawiali z mieszkającym w Barcelonie kuzynem Gurlitta. Jego zdaniem 80-letni mieszkaniec Monachium zawsze powtarzał, że wie, gdzie znajduje się Bursztynowa Komnata. Przyrzekł nawet, że zdradzi ten sekret tuż przed śmiercią.
Według gazety, gdyby Niemiec faktycznie posiadał taką informację, byłoby to jeszcze większą sensacją niż znalezienie w jego mieszkaniu 1,5 tysiąca zrabowanych przez nazistów dzieł sztuki.
Bursztynowa Komnata często określana jest mianem "ósmego cudu świata". Została stworzona w XVIII wieku przez mistrzów cechowych w Gdańsku. Podarowana carowi Piotrowi Wielkiemu trafiła do jego Pałacu Letniego pod Petersburgiem. Później przeniesiono ją do Pałacu Zimowego, a następnie do imponującego budynku carycy Katarzyny w Carskim Siole. Tam do dziś znajduje się kopia Komnaty.
W 1941 roku oryginał został zrabowany przez Niemców. Niedługo potem słuch po nim zaginął. Szukały jej państwowe służby Polski, Niemiec i Rosji a także całe rzesze poszukiwaczy skarbów.
Na początku tygodnia niemiecka prokuratura ujawniła, że dwa lata temu, w mieszkaniu emeryta z Monachium znaleziono ponad 1,4 tys. dzieł sztuki zrabowanych przez nazistów w czasach III Rzeszy.
Były wśród nich dzieła najwybitniejszych przedstawicieli klasycznego modernizmu: Picassa, Chagalla, Noldego, Macke'a, Matissa, Liebermanna i Dixa. Zdaniem mediów wartość obrazów może sięgać 1 mld euro. Kolekcja składa się głównie z dzieł sztuki zrabowanej przez nazistów po dojściu Hitlera do władzy, są w niej jednak także obrazy innego pochodzenia.
Cornelius Gurlitt odziedziczył bezcenną kolekcję po swoim ojcu, historyku sztuki i handlarzu działami sztuki Hildebrandzie Gurlitcie. Na polecenie władz III Rzeszy sprzedawał uznane przez nazistów za przejaw sztuki "zdegenerowanej i narodowo obcej" dzieła, skonfiskowane wcześniej prawowitym właścicielom, za granicę, by zapewnić państwu dopływ dewiz. Część obrazów przeznaczona była dla planowanego przez Hitlera muzeum sztuki w Linzu. Najwidoczniej Gurlitt zabezpieczył - bez wiedzy swoich mocodawców - część kolekcji na własne potrzeby.
Po śmierci Hildebranda Gurlitta w 1956 roku zbiory odziedziczył jego syn. Mężczyzna utrzymywał się ze sprzedaży przejętych dzieł sztuki. Jak twierdzi monachijska policja, nie figurował on w żadnych kartotekach - nie był zameldowany, nie płacił żadnych świadczeń i nie miał numeru podatkowego.
Służby celne wpadły na trop właściciela obrazów po znalezieniu u niego większej sumy pieniędzy podczas powrotu ze Szwajcarii do Niemiec.
(mpw)