Czwartkowy wypadek na trasie wyścigu rowerowego Dookoła Kraju Basków wywołał gwałtowną dyskusję w kolarskim środowisku. Najciężej poszkodowany jest Duńczyk Jonas Vingegaard, który złamał obojczyk, żebra i doznał odmy płucnej. Sportowiec pozostaje w szpitalu, a jego stan jest stabilny.
Do incydentu doszło na 4. etapie wyścigu, na 35,9 km przed metą, gdy peleton zjeżdżał z dużą prędkością ze szczytu Olaeta.
Jeden z kolarzy poślizgnął się, co wywołało reakcję łańcuchową, która pociągnęła za sobą kilkunastu innych zawodników.
Belg Evenepoel (z drużyny Soudal Quick-Step) wylądował na trawie, a kilku kolarzy uderzyło w betonową rynnę odprowadzającą opady deszczu. Duńczyk Jonas Vingegaard (z drużyny Visma-Lease a Bike) wydawał się być jednym z najbardziej poszkodowanych kolarzy i kilka minut po kraksie leżał nieruchomo na ziemi, podczas gdy lekarze spieszyli mu z pomocą.
Po wypadku w świecie kolarzy rozgorzały dyskusje o poprawie bezpieczeństwa w trakcie wyścigów.
Pascal Chanteur, prezes francuskiego związku kolarzy, wezwał w piątek do zwołania "walnego zgromadzenia w sprawie bezpieczeństwa".
Były kolarz potępił szczególnie stosowanie hamulców tarczowych i naciski ze strony lobby producentów rowerów. Nie możemy tak dalej postępować - stwierdził, cytowany przez agencję AFP.
W związku ze zdarzeniem nad zmianami myślą również organizatorzy uznawanego za niebezpieczny wyścigu Paryż-Roubaix. Stowarzyszenie zawodników poprosiło o spowolnienie kolarzy na wjeździe na słynny brukowy odcinek Arenberg, aby uniknąć ewentualnych wypadków.
Po licznych rozmowach zdecydowano, że zawodnicy okrążą wysepkę tuż przed wjazdem (coś w rodzaju zaimprowizowanej szykany), co jednak także może stwarzać problemy dla bezpieczeństwa, bowiem trasa jest w tym miejscu bardzo wąska.