Setki tysięcy zwolenników opozycyjnego kandydata na prezydenta Wenezueli, Henrique Caprilesa, uczestniczyło w jego wiecu przedwyborczym w Caracas. 7 października Capriles zmierzy się z Hugo Chavezem, który u władzy jest od 1999 roku.
"Chavez, przyjacielu, został ci już tylko tydzień", "Widzimy to, czujemy to, Capriles prezydentem" - wykrzykiwał tłum, wymachujący flagami Wenezueli. Zwolennicy przywódcy opozycji zapełnili aleję Bolivara, najszerszą arterię w stolicy, która według niektórych szacunków może pomieścić nawet 260 tysięcy osób. Władze nie podały, ile osób uczestniczyło w niedzielnym mityngu.
Aleja Bolivara jest dla nas za mała - mówił Capriles, dodając, że "niewątpliwie jest to jedno z największych zgromadzeń w historii Caracas". Apelował do Wenezuelczyków, by podsumowali lata rządów Chaveza i "zagłosowali na zmianę".
40-letni Capriles wielokrotnie pokazywał się publicznie podczas kampanii przedwyborczej. Chavez, osłabiony chorobą nowotworową, był mniej widoczny. Przywódca opozycji odczytał fragmenty programu rządu Chaveza i stwierdził, że nie zawiera on propozycji rozwiązań problemów Wenezuelczyków. Według Caprilesa model tzw. socjalizmu XXI wieku "już się wyczerpał", a Chavezowi w ciągu 14 lat rządów nie udało się pokonać przemocy, "której poziom wzrósł pięciokrotnie".
Chavez spotkał się natomiast z dziesiątkami tysięcy zwolenników w mieście Cabimas. Jego zdaniem zwycięstwo "burżuazji w wyborach jest niemożliwe". Chavez zapewnił, że tego dnia "po raz kolejny zwycięży lud".
Z niedawnego sondażu wenezuelskiej firmy Consultores 21 wynika, że Capriles może liczyć na 46,5 proc. poparcia, a Chavez na ok. 46-procentowe. Margines błędu wynosi 3 punkty procentowe.