Pierwszy podejrzany o atak na autobus wiozący piłkarzy Boca Juniors na rewanżowy mecz finału Copa Libertadores został zatrzymany - poinformowały argentyńskie media. W identyfikacji 31-letniego mężczyzny pomogły nagrania z kamer systemu bezpieczeństwa miasta Buenos Aires. Rozpoznano go, mimo że obciął włosy i zgolił wąsy.

24 listopada przed stadionem River Plate, gdzie miał się odbyć mecz rewanżowy, pseudokibice tego klubu zaatakowali autokar piłkarzy Boca Juniors. W pojeździe wybito kilka szyb, rzucano kamieniami i kawałkami desek. Niektórzy zawodnicy ucierpieli na skutek dostania się do oczu gazu łzawiącego i gazu pieprzowego, których użyła policja, by poskromić chuliganów. Kapitan drużyny Pablo Perez i Gonzalo Lamardo trafili do pobliskich szpitali.

Mecz nie odbył się ani tego dnia, ani następnego. Ostatecznie Południowoamerykańska Konfederacja Piłkarska ogłosiła, że do spotkania dojdzie 9 grudnia w Madrycie.

Copa Libertadores to odpowiednik europejskiej Ligi Mistrzów.

Argentyńczycy szykowali się na derby, nazywane w kraju "finałem wszech czasów", bo po raz pierwszy w decydującej fazie zmagań Copa Libertadores mierzą się dwie najbardziej rozpoznawalne i najpopularniejsze drużyny z Buenos Aires. Zamiast futbolowego święta doszło jednak do skandalu.

W pierwszym meczu był remis 2:2. Tamto spotkanie odbyło się... dzień później niż pierwotnie planowano, ale wówczas na przeszkodzie stanęła potężna ulewa, która spowodowała podtopienia na stadionie Boca Juniors.

Boca ma w dorobku sześć triumfów w Copa Libertadores, a River Plate - trzy.

Opracowanie: