Co najmniej 15 osób zginęło, a ponad 120 jest nadal uwięzionych w gruzach budynków po zejściu lawiny kamieni na wieś Xinmo w prowincji Syczuan w środkowo-zachodniej części Chin. Ponad tysiąc ratowników bierze udział w akcji ratunkowej.
Wśród ratowników jest ponad 100 osób personelu medycznego. Zdaniem ekspertów szanse na przeżycie osób pogrzebanych w gruzach są znikome. Uratowano kilka osób, w tym małżeństwo i miesięczne niemowlę.
Od tego czasu, choć ekipy ratownicze wyposażone są w sprzęt pomagający lokalizować osoby zasypane, nie odnotowano żadnych sygnałów mogących świadczyć, że w gruzach są jeszcze ludzie, którzy przeżyli katastrofę.
Policja odcięła drogi prowadzące na miejsce tragedii, mogą tam dojechać tylko służby ratunkowe.
Do osunięcia się ziemi we wsi zamieszkanej głównie przez mniejszość Qiang doszło około godz. 6 rano w sobotę (po północy w Polsce) w wyniku podmycia podstawy góry przez wody wezbranej rzeki. Zniszczone zostały 62 domy.
Akcję ratunkową przez całą sobotę utrudniał deszcz oraz fakt, że gruz zablokował prawie dwukilometrowy odcinek jednej z dróg prowadzących do trudno dostępnej wsi.
Była to największa lawina kamieni i błota od trzęsienia ziemi w pobliskim okręgu Wenchuan w prowincji Syczuan w 2008 roku. Zginęło wówczas ponad 87 tysięcy ludzi.
Xinmo zamieszkują przedstawiciele mniejszości Qiang należącej do grupy tybeto-birmańskiej. Jest ona jedną z 55 oficjalnie uznawanych mniejszości w Chinach. Media twierdzą, że to właśnie przedstawiciele tej mniejszości stanowią najliczniejszą grupę poszkodowanych w lawinie.
(łł)