Prezydent USA George W. Bush udał się w sobotę do Minneapolis, by osobiście zapoznać się z sytuacją po zawaleniu się tam w środę mostu na Missisipi.
Bush przeleciał śmigłowcem nad miejscem katastrofy, a następnie zszedł na brzeg, by z bliska obejrzeć zniszczenia. Program wizyty prezydenta obejmował również spotkania z ratownikami i rodzinami ofiar. Dzień wcześniej w Minneapolis przebywała małżonka prezydenta.
Most w Minneapolis, którym biegnie czteropasmowa autostrada, zarwał się w godzinach szczytu. Do rzeki spadło około 50 pojazdów. Ustalono, że zbudowany w 1967 roku most miał wady konstrukcyjne, ale wciąż nie wiadomo, co konkretnie było przyczyną katastrofy.
Dotychczasowy bilans katastrofy to pięciu zabitych i ok. 100 rannych. W sobotę nurkowie wciąż poszukiwali kolejnych ofiar; siedem osób uznano za zaginione.
Bush podkreślał, że most, który był ważną arterią komunikacyjną, należy szybko odbudować. Kongres USA ma na to wyasygnować 250 milionów dolarów, choć według niektórych wycen koszty odbudowy mogą sięgnąć nawet 500 milionów dolarów.