Dwadzieścia osób zginęło, w tym ośmioro dzieci w wyniku zbombardowania przez siły rządowe wsi w prowincji Rakka, na północy Syrii. "Ofiarami są wyłącznie cywilni mieszkańcy miejscowości" - twierdzi Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Żeby było jasne: ofiary to nie Front Nusra, ani grupy rebelianckie rzeczywiście tam się organizujące, a jedynie wieśniacy - zaznaczył szef organizacji Rami Abdel Rahman. W wyniku bombardowania zginęło 20 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Obserwatorium poinformowało także, że w ciągu 21 miesięcy konfliktu w Syrii zginęło już ponad 45 tys. ludzi. Według organizacji, wśród ofiar śmiertelnych konfliktu jest ok. 31,5 tys. cywilów.
W prowincji Rakka - w pobliżu granicy z Turcją - doszło w ostatnich miesiącach do zaostrzenia sytuacji. Nastąpiło to po tym, jak rebelianci organizowali z tego rejonu ataki na siły reżimu Baszara el-Asada.
Przebywający w ostatnich dniach w Syrii międzynarodowy wysłannik Lakhdar Brahimi kolejny raz nie zdołał przekonać reżimu Asada i opozycji do swego planu wyjścia z kryzysu. MSZ Rosji, uważanej za sojusznika Damaszku, poinformowało, że w sobotę Brahimi jest oczekiwany w Moskwie, gdzie ma rozmawiać o sposobach zakończenia rozlewu krwi w Syrii.