W korkach we francuskim Calais stało ponad 2 tysiące ciężarówek, w tym kierowcy z Polski. Po trzech dniach strajków załogi promów przewożących tiry do Wielkiej Brytanii, statki znów zaczęły kursować. Kolejki zaczynają się zmniejszać.
Brytyjscy kierowcy ciężarówek, którzy utknęli w korkach, ostro krytykują francuską policję.To było straszne. Winię francuską policję, chociażby za to, że nie zapewniła nam bezpieczeństwa, nawet toalet, to przecież podstawowe prawo człowieka – mówił jeden z kierowców, który po dwóch dniach stania w korkach dotarł do portu. Z kolei podróżujący po brytyjskiej stronie mieli dostać kanapki i butelki z wodą.
Ruch w kierunku portu odbywał się w żółwim tempie. Niektórym kierowcom udało się zjechać na parking, żeby kilka godzin pospać, inni próbowali jechać dalej, ale z marnym skutkiem. Kolega przez 11 godzin zrobił 3 kilometry - powiedział nam pan Krzysztof, który utknął w samym środku kolejki. Przyznał, że podobnie jak wielu innych kierowców, nie doczekał się wczoraj pomocy obiecanej przez polski konsulat. Służby miały dostarczyć im wodę i jedzenie.
Kiludziesięciokilometrowa kolejka to niejedyny problem - według kierowców, stanowią go również imigranci. Jak twierdzą, uchodźcy grożą im, żądają jedzenia, próbują ukryć się w ciężarówkach i kraść towar, a policja nie reaguje na zgłoszenia.
Gigantyczny korek utrzymywał się także po brytyjskiej stronie kanału La Manche, w Dover. Możemy się tylko opalać - mówili kierowcy, którzy utknęli w kolejce. Dwa odcinki autostrady biegnącej do portu w Dover zamieniły się już w ogromny parking. Kierowcy, krórzy wpychali się do kolejki, byli odsyłani na jej koniec.
(dp)