Amerykaniści bardzo ostro oceniają słowa Baracka Obamy o "polskim obozie koncentracyjnym". To zaskakujące, że ktoś z takim wykształceniem i na takim stanowisku potrafi do tego stopnia nie znać historii Europy - mówi prof. Zbigniew Lewicki. Z kolei Grzegorz Kostrzewa-Zorbas jest oburzony faktem, że Obama wykorzystuje w walce o reelekcję zafałszowaną wersję historii II wojny światowej.
Ta wpadka ma dwie przyczyny - twierdzi Lewicki. Przyczyna bezpośrednia to zdumiewająca ignorancja. To zaskakujące, że ktoś z takim wykształceniem i na takim stanowisku potrafi do tego stopnia nie znać historii Europy. Ale jest też głębsza przyczyna - ten obraz zagłady Żydów utrwala się w świadomości Amerykanów od dość dawna - stwierdził naukowiec.
Jak twierdzi Lewicki, obiegowe sformułowanie, którego używa się w Ameryce na określenie obozów koncentracyjnych, to "faszystowski obóz". Brzmi to tak, jakby jakaś mała grupka faszystów niemieckich prowadziła tę wojnę, a ogromna większość obywateli była jej przeciwna. Nie ma w ogóle świadomości, że za tym stali Niemcy - w powszechnym odbiorze to są "jacyś faszyści", może włoscy, a może jeszcze jacyś inni - wyjaśnia naukowiec.
Lewicki twierdzi też, że Obama się nie przejęzyczył. Nie ma wątpliwości, że gdyby prezydent Obama nie myślał w ten sposób, to by tak nie powiedział, cokolwiek mu napisali. Nie ważne, kto mu ten tekst przygotował - ważne, że został wypowiedziany bez sekundy refleksji - podsumowuje. Zwraca też uwagę na to, że do tej pory w tej bulwersującej sprawie nie wypowiedział się rzecznik Białego Domu. Wyjaśnienie przedstawił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Widać tu próbę odsunięcia całej sprawy od prezydenta - twierdzi naukowiec. Dodaje, że tego typu wyjaśnienia wskazują na to, że Biały Dom nie uważa, że kontrowersyjne sformułowanie było błędem.
Politolog z Uczelni Vistula, amerykanista Grzegorz Kostrzewa-Zorbas również jest pewny, że wypowiedź prezydenta USA nie była przejęzyczenie. Takie sformułowanie wzięło się ze schematu, w który Polska i Europa zostały wepchnięte. W tym schemacie wszyscy w Europie są współwinni Holokaustu i nie należy wyróżniać Niemców, czy III Rzeszy. Używanie określeń, które ten schemat tworzą, jest wręcz wybielaniem nazistów, ale nie przeszkadza to już dużej części opinii i społeczeństwa amerykańskiego - stwierdził. Według niego najbardziej bulwersujący w całej sprawie jest fakt, że sztab Obamy akceptuje zafałszowaną wersję historii II wojny światowej. Ten schemat został najwidoczniej uznany za nośny i skuteczny w kontekście wyborów przez sztabowców Obamy, bo przecież wszystko, co robi i mówi on w roku wyborów prezydenckich jest wymyślone przez jego strategów wyborczych. Oni uznali widocznie, że cała ta wypowiedź składała się z właściwych, czyli skutecznych określeń, odnoszących się do tego, co większość Amerykanów zna i rozumie. W ten sposób taki schemat sam się utrwala. Większości Amerykanów jest z nim wygodnie - podsumowuje naukowiec.