"Tajny współpracownik i kontakt operacyjny” - tak określa się Stanisława Wielgusa w dwóch odnalezionych w IPN dokumentach SB – dowiedziało się RMF FM. Na pewno nie są to dokumenty, które pomogłyby w oczyszczeniu się z zarzutów.

REKLAMA

Jak powiedział w rozmowie z reporterem RMF historyk IPN Jan Żaryn, dwa sporządzone przez oficerów SB zapisy potwierdzają, że służby PRL traktowały Stanisława Wielgusa, jako osobę trwale z nimi związaną.

Na pytanie, czy w tych materiałach Stanisław Wielgus występuje jako współpracownik, Żaryn odpowiada: Tam są informacje, które potwierdzają dossier podstawowe, a w tym podstawowym dossier ksiądz arcybiskup występuje jako osoba, która w czasach lubelskich miała być tajnym współpracownikiem, a następnie występować jako kontakt operacyjny. Żaryn dodaje, że nie są to dokumenty podpisane przez Wielgusa.

Na ślad dokumentów archiwiści natrafili w jednej z tzw. teczek obiektowych - zbiorów dotyczących zupełnie innej sprawy czy osoby, do której oficerowie SB dopięli opisy swojej współpracy ze Stanisławem Wielgusem.

Zdaniem Żaryna dokumenty nie są rewolucyjne, a poszukiwania wciąż trwają. Wiadomo, że tym co mogłoby przynieść radykalny zwrot akcji byłyby raporty opisujące to, jak wyglądały kontakty późniejszego arcybiskupa ze Służbą Bezpieczeństwa w czasach gdy był on studentem i pracownikiem naukowym KUL.

Dokumenty trafiły do Kościelnej Komisji Historycznej.