Przez dwa dni z rzędu między szyitami, a siłami USA i iracką policją toczyły się w Nadżafie i okolicznych świętych miejscach szyitów ciężkie walki. Walczono także w szyickiej dzielnicy Bagdadu, Sadr City.
Amerykanie rzucili do walki ciężki sprzęt i śmigłowce. Z Nadżafu ucieka ludność cywilna, część miasta zamieniła się w ruiny: Z naszych ustaleń wynika że w starciach zginęło około trzystu bojowników wroga, nie wiemy nic na temat liczby rannych - mówił oficer amerykańskiej armii.
Napięcie w Nadżafie narastało od kilku dni, kiedy iracka policja otoczyła dom radykalnego przywódcy szyitów, Muktady al Sadra. Oliwy do ognia dolało przybycie do miasta amerykańskich marines, którzy zastąpili stacjonujące tam regularne jednostki wojsk USA.
Ostatni rozejm przetrwał dwa miesiące. Teraz jednak w Iraku nie ma 73-letniego ajatollaha Aleo as Sistani - największego autorytetu irackich szyitów. Musiał wyjechać do Londynu na leczenie. W kwietniu to właśnie on wezwał obie walczące strony, sadrystów i Amerykanów, do opuszczenia świętych miast. Jego współpracownicy pośredniczyli w wielotygodniowych negocjacjach, które wreszcie, na początku czerwca, doprowadziły do zawieszenia broni.