Kilkanaście dni temu warszawskie redakcje obiegła informacja o tym, że ktoś posiada nagrania, na których ma rzekomo kompromitować się wysoko postawiony członek gabinetu Beaty Szydło - pisze w swoim najnowszym wydaniu tygodnik "ABC". Dlaczego informacja o tych nagraniach pojawiła się teraz? Jak tłumaczy w rozmowie z gazetą jeden z oficerów ABW, chodzi "o stworzenie atmosfery niepewności". "To większa operacja, element jakiegoś planu" - dodaje.
Jak podaje tygodnik, byli oficerowie służb, część środowisk opozycyjnych oraz kilkunastu dziennikarzy - często nieświadomych swojego udziału w intrydze - to grupa, która od kilku tygodni próbuje zdestabilizować sytuację w kraju.
"Część działań przeciwko rządowi prowadzona jest tajnie. Gra operacyjna wokół kilku ministerstw oraz ważnych postaci Prawa i Sprawiedliwości to element szerszego planu" - czytamy na łamach "ABC".
Dziennikarze gazety dotarli do relacji ze spotkania, w którym uczestniczyli ludzie z dawnego kierownictwa CBA i ABW.
"Kilku z nich miało plany sprzedania poufnych informacji, dotyczących życia prywatnego polityków PO oraz obecnej władzy. Dlaczego się z tego wycofali? - pyta informator "ABC". - Ktoś przekonał ich, że poufne informacje mogą przydać się bardziej do celów politycznych, a lojalność byłych oficerów służb może być za kilka lat sowicie nagrodzona stołkami lub funkcjami w ważnych spółkach skarbu państwa. Nie wiem tego na 100 proc., ale wiele na to wskazuje - dodaje informator tygodnika "ABC".
Więcej na temat w nowym wydaniu tygodnika "ABC", dostępnym w sprzedaży od 1 lutego.
(abs)