Ted Turner potwierdził, że kupił od Władimira Gusińskiego udziały w rosyjskiej telewizji NTV. Tymczasem dziennikarze i dotychczasowa dyrekcja jedynej niezależnej w Rosji telewizji NTV zablokowali wejście do budynku stacji, barykadując się w studiach. Nie chcą dopuścić do przejęcia stacji przez kontrolowany przez państwo koncern gazowy Gazprom.
Amerykański potentat medialny zapewnił, że będzie starał się utrzymać niezależność tej stacji. Zależy to jednak od porozumienia z Gazpromem - największym obecnie udziałowcem telewizji. Nie wiadomo, jaka część akcji przeszła w posiadanie Turnera, jednak według dziennika "Washington Post", zapłacił on za nie 225 milionów dolarów. "The New York Times" pisze, że Turner zawarł z Władimirem Gusińskim, szefem Media Mostu, w skład którego wchodzi NTV umowę dotyczącą wykupu jednej trzeciej akcji stacji. "The Washington Post" dodaje, że Turner już zapowiedział iż zrobi wszystko by dojść do porozumienia z Gazpromem w sprawie gwarancji dalszej niezależności stacji. Do spotkania Turnera i przedstawicieli Gazpromu w tej sprawie miałoby - według gazety - dojść w najbliższych dniach w jednym z państw zachodniej Europy. Porozumienie z Gazpromem może nie być łatwe, zwłaszcza po tym, jak we wtorek na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy zwołanym przez Gazprom wymieniono zarząd telewizji. Koncern umieścił w nim swoich ludzi. W zarządzie nie znalazł się dotychczasowy dyrektor generalny telewizji Jewgienij Kisielow. "Przyszłość NTV może być wskaźnikiem tego, jaką drogą zamierza pójść Rosja" - uważa Kisielow. Jego zdaniem, to co stało się we wtorek, to kolejna próba podporządkowania rządowi mediów i nałożenia kagańca niezależnej stacji często krytycznej wobec władz: "Rozumiem, że prezydent Putin doskonale zdaje sobie sprawę z tego co dzieje się z NTV. Moim zdaniem chce, by telewizja była politycznie kontrolowana. Nie ważne co mówi publicznie, tak naprawdę chce by telewizja znalazła się pod kontrolą rządu".
"Spodziewałem się, że nie będzie to łatwe i rozumiem, że teraz jest to trudna sytuacja. Obserwowałem sytuację w NTV przez kilka ostatnich miesięcy - konflikt zaostrzał z każdym dniem" – powiedział nowy dyrektor NTV, Borys Jordan. Mimo strajku dziennikarze nadal pracują, przynajmniej ci z redakcji informacji. Tatiana Mitkova, prezenterka wiadomości telewizyjnych twierdzi, że jej koledzy nie chcą porzucać pracy. "Pracujemy tak jak pracowaliśmy wcześniej. Naszym obowiązkiem jest przekazywanie informacji i dopóki nam nikt w tym nie przeszkodzi - będziemy to robić " – mówi. Poza serwisami informacyjnymi telewidzowie mogą zobaczyć na ekranie jedynie dwa puste krzesła redakcji programowej i działu reklamy. Mimo wszystkich zawirowań w stacji jedno jest pewne - nowy dyrektor stacji nie zamierza siłą wyrzucać protestujących dziennikarzy. Jest gotów rozmawiać z demonstrującymi niezależność. Zapewnił, że nie będzie cenzurował pracy dziennikarzy, a w pierwszej kolejności zajmie się naprawą finansów firmy.
foto EPA
09:00