7-letnia dziewczynka błąkała się w rejonie torów kolejowych w Bydgoszczy. Zauważył ją policjant, który jechał do pracy na nocną zmianę. Dziecko powiedziało, że "mama wyrzuciła je z domu".
Jeden z policjantów z bydgoskiego Śródmieścia, jadąc do pracy na nocną zmianę, zauważył małą dziewczynkę. Dziecko błąkało się w rejonie torów kolejowych bez opieki dorosłych.
Dziewczynka podczas rozmowy z policjantem powiedziała, że "mama wyrzuciła ją z domu i kazała szukać ojca". 7-latka była wyraźnie zaniepokojona 4-letnią siostrą, która została w mieszkaniu.
Policjant szybko ustalił miejsce zamieszkania dziecka. Kiedy przyjechał do mieszkania, drzwi otworzyła kobieta, od której było czuć alkohol. Jak się okazało 33-latka miała ponad 2,5 promila w wydychanym powietrzu.
Mundurowy w jednym z pokoi zauważył 4-letnia dziewczynkę, siostrę 7-latki. W międzyczasie w mieszkaniu pojawił się ojciec dzieci. Badanie alkomatem wykazało, że ma ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Policjanci zatrzymali nieodpowiedzialną matkę. 33-latka usłyszała zarzut narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Prokurator objął kobietę policyjnym dozorem.
Dzieci trafiły pod opiekę pracowników Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. O ich losie zdecyduje sąd rodzinny i nieletnich.