Na razie bez kamer i mikrofonów Donald Tusk i Waldemar Pawlak będą kroić koalicyjny tort. PSL może liczyć na trzy lub cztery resorty i gwarancję, że ludowcy będą mieli swoich ludzi we wszystkich ministerstwach.
Wiele wskazuje na to, że na koalicji nie ucierpi Pawlak, a lansowane przez Platformę tanie państwo. PO rakiem wycofuje się z planów połączenia resortów gospodarki i skarbu, po to by pierwsze oddać w ręce PSL i Pawlaka osobiście, a skarb zostawić sobie. Podobnie jak Ministerstwo Finansów.
Ludowcy dostaną jeszcze prawdopodobnie rolnictwo i ochronę środowiska. Nie ma już pewności, czy mogą liczyć na infrastrukturę lub rozwój regionalny.
Teoretycznie skład nowego rządu powinniśmy poznać już w tym tygodniu, ale i tu wielki znak zapytania. Od jednego z polityków usłyszeliśmy, że nikt nie będzie palił się do oficjalnej prezentacji wszystkich kandydatów dopóty, dopóki prezydent nie desygnuje Tuska na premiera. To nastąpi nie wcześniej niż w przyszłym tygodniu. Swoją niebywałą ostrożność przyszli koalicjanci tłumaczą niewytłumaczalnym i nieprzewidywalnym zachowaniem prezydenta, który od wyborów milczy i nie wiadomo co powie, kiedy w końcu pojawi się publicznie.