Rosja i Białoruś tylko pozornie żyją ze sobą w znakomitej komitywie. Tak naprawdę Związek Białorusi i Rosji dobrze funkcjonuje jedynie na papierze. Na Kremlu rozpoczyna się właśnie spotkanie prezydentów Władimira Putina i Aleksandra Lukaszenki.
Dzisiejsze rosyjskie gazety piszą, że Putin, który nie lubi Łukaszenki, będzie wypytywał swojego kolegę, jak wyobraża sobie stosunki białorusko-rosyjskie w najbliższej przyszłości.
Z całą pewnością nie będzie mowy o dalszej integracji ani zacieśniania więzów w ramach Związku Rosji i Białorusi. Moskwa ma ostatnio z Mińskiem wyłącznie kłopoty, a bliska współpraca dwóch krajów polega głównie na tym, że Rosja dotuje rozsypującą się białoruską gospodarkę, nic w zamian nie otrzymując.
Białoruś kupuje rosyjski gaz siedem razy taniej niż Polska, a i tak dług wynosi ponad ćwierć miliarda dolarów. W zamian Moskwa domagała się otwarcia białoruskiej gospodarki i wpuszczenia tam rosyjskiego kapitału. Jednak Białorusini pod wodzą Łukaszenki odganiają rosyjskich inwestorów, jak mogą.
Dzień przed rozmowami w Moskwie niemożliwe jest odbieranie na Białorusi rosyjskich stacji radiowych Majak i Junost. Na kilka godzin ograniczono także emisję rosyjskich telewizji RTR, NTW i Kultura. Oficjalnym powodem są oszczędności. Nieoficjalnym - zbyt częsta krytyka Łukaszenki.
10:25