Niskie świadczenia cząstkowe spowodują, że przybędzie fikcyjnych rencistów - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna". Zdaniem gazety, ludzie, zamiast czekać na niskie świadczenia, będą masowo przechodzić na renty z tytułu niezdolności do pracy. A to oznacza jeszcze większą dziurę w budżecie ZUS.

REKLAMA
Renta będzie o 114 zł wyższa niż emerytura cząstkowa

Już teraz renty z tytułu niezdolności do pracy pobiera 1,36 mln osób. Łącznie ZUS i KRUS wydają na ten cel ponad 20 mld zł rocznie. Z planów uszczelnienia systemu rentowego jak na razie nic nie wyszło. W ostatnim czasie była tylko jedna taka próba. W 2008 r. ówczesny rząd przygotował nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Prezydent Lech Kaczyński ją jednak zawetował. Od tamtej pory rząd nie przygotował nowej ustawy dostosowującej sposób liczenia rent do emerytur.

Teraz PO, godząc się na pomysł swojego koalicjanta wprowadzenia emerytur częściowych, tylko pogorszy sytuację. Z rządowych wyliczeń wynika, że kobieta, która przejdzie na emeryturę w wieku 62 lat po przepracowaniu 35 lat, dostanie 685 zł miesięcznie. Łatwiejsze i korzystniejsze dla niej będzie przejście na rentę z tytułu niezdolności do pracy. Nie dość, że nie będzie musiała wykazywać się stażem, to dostanie świadczenie miesięczne wyższe o 114,18 zł.

Dlatego konieczna jest koordynacja obu systemów - rentowego i emerytalnego. Eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze gazety, nie mają żadnych złudzeń, że jeśli Sejm przyjmie tylko przepisy o wydłużeniu wieku emerytalnego i wprowadzeniu częściowych świadczeń, to ubezpieczeni będą szukali sposobu obejścia nowych rozwiązań.