Przeszukanie wraku kutra z Władysławowa, który zatonął w okolicach Bornholmu nie przyniosło na razie rezultatów. Wojskowi nurkowie nie znaleźli się na ciała pięciu zaginionych rybaków. Podwodne parce może uniemożliwić psująca się pogoda i silny wiatr.

REKLAMA

Drugą przeszkodą jest fakt, że kuter jest przechylony na jedną z burt w taki sposób, że nie można dostać się do wejść prowadzących do jego wnętrza odpowiednio szerokich dla wyposażonych w sprzęt o dużych gabarytach nurków.

W czwartek zapadła decyzja, by wybić bulaje, wprowadzić przez nie zamontowany na wysięgnikach sprzęt oświetleniowy oraz kamery i chociaż w taki sposób spróbować zbadać wnętrze kutra.

Kuter wyszedł 27 kwietnia z portu w Darłowie na łowisko koło Bornholmu, gdzie miał łowić szprota. Na łowisku przez radio kontaktował się z nim inny polski statek rybacki. W trakcie rozmowy WŁA-127 miał go informować o dobrych połowach i kłopotach z łącznością. Potem nie było już z nim kontaktu.

Załoga zaginionego statku nie wzywała pomocy. Żadnego sygnału nie nadały też zamontowane na nim, według właściciela jednostki, urządzenia, które samoczynnie powinny uruchomić się w momencie tonięcia statku, wskazując jego ostatnią pozycję.

Wrak kutra WŁA-127 odnaleziony został przez duńskie służby ratownicze 7 maja, ale w jego pobliżu nie znaleziono ciał.