Rośnie liczba Polaków, którzy nie liczą na Narodowy Fundusz Zdrowia i leczą się na własną rękę - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". W pierwszym półroczu 2012 było ich aż o 30 procent więcej niż w roku ubiegłym.
Najbardziej oblegani są przede wszystkim specjaliści - ortopedzi, chirurdzy i neurolodzy. Pacjenci chętnie korzystają też z badań - USG, rezonansu magnetycznego czy tomografu komputerowego. Trudno się dziwić, bo zapisanie się do publicznego specjalisty w tych dziedzinach graniczy z cudem.
"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że rozwój prywatnych ubezpieczeń i abonamentów wspomaga słabość i nieudolność publicznej służby zdrowia.
Dane zebrane przez "DGP" potwierdza raport firmy badawczej PMR. Według niego, w 2012 roku rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce wzrośnie o ok. 5 procent, osiągając wartość ponad 32 mld zł.
Plan podziału pieniędzy z funduszu zapasowego zyskał już akceptację Ministerstwa Zdrowia. Część środków zostanie uruchomiona w 2012, cześć w 2013 roku. NFZ zdecydował, że najwięcej pieniędzy dostanie Mazowsze - 127,9 mln. Ponad 93,9 mln zł trafi do pozostałych oddziałów Funduszu. Ponad 195 mln zł NFZ przeznaczył na tzw. migracje za 2009 rok. Chodzi o środki dla tych oddziałów, w których leczeni byli pacjenci z innych województw.
NFZ musi sięgnąć do rezerwy, bo do budżetu wpłynęło 700 milionów złotych mniej ze składek zdrowotnych, niż pierwotnie zakładano. Według szefowej funduszu Agnieszki Pachciarz, pieniądze z rezerwy powinny rozwiązać problem braku pieniędzy na opłacenie zawartych już kontraktów ze szpitalami i przychodniami.