15 tysięcy par w ciągu trzech lat będzie mogło liczyć na refundację zabiegu in vitro - ogłosił premier Donald Tusk. Finansowane mają być trzy próby zapłodnienia. W Polsce jest około 1,3 mln par, które nie mogą doczekać się potomstwa.
Ministerialny program dotyczący in vitro ma objąć 15 tysięcy par, które nie mogą doczekać się potomstwa. Program - jak powiedział Tusk - mógłby ruszyć od połowy przyszłego roku. Według premiera, od lipca do grudnia objąłby 5 tysięcy par, a w kolejnych dwóch latach - 10 tysięcy par.
Finansowane mają być trzy próby zapłodnienia metodą in vitro. Program zdrowotny Ministra Zdrowia przewiduje finansowanie tzw. trzech cykli. To oznacza optymalizację szans zajścia w ciążę i uzyskania dziecka - powiedział szef rządu. Poinformował także, że na razie finansowany będzie jedynie zabieg. Natomiast w niedalekiej przyszłości, w perspektywie 2014 r., rząd szukał będzie sposobów na przynajmniej częściowe finansowanie również leków - skomentował Tusk. Mało kto sobie zdaje sprawę, że sama kuracja hormonalna przed zabiegiem może być relatywnie tania albo bardzo droga w zależności od problemu zdrowotnego osoby, która jej się poddaje; są także leki droższe i tańsze i w związku z tym mniej lub bardziej skuteczne. Te skrajne przypadki to, jeden zabieg, taka jedna procedura, to dziś odnotowujemy w granicach 9 tys. do 18 tys. zł. (...) Ceny leków wahają się znacznie, dlatego musimy ostrożnie przygotowywać ten program przynajmniej od strony refundacji leków - dodał. Według premiera, wprowadzenie programu oznacza, że z pieniędzy państwa zostałaby sfinansowana ok. 70, nawet do 80 proc. kosztów procedury.
Refundacja in vitro będzie dostępna dla par, które udokumentują, że od roku bezskutecznie starają się o dziecko. Jeśli chodzi o dolną granicę wieku, szef rządu przypomniał, że musi to być para, która jest w stanie udokumentować, że od roku leczy bezpłodność, można więc "założyć, że to dotyczy osób pełnoletnich".
To, czy mrożenie lub niszczenie zarodków używanych do in vitro będzie dozwolone czy nie, rozstrzygnie ustawa. Program zdrowotny wskaże kliniki gwarantujące przechowywanie zarodków, co podniesie ich ochronę - ocenił premier. Jak podkreślił, dzisiejszy brak uregulowań prawnych w sprawie in vitro jest rozwiązaniem "skrajnie liberalnym w złym tego słowa znaczeniu". Jest czymś niepokojącym, że wycięcie migdałków jest opisane procedurą medyczną, a zabieg in vitro nie ma takich regulacji - dodał.Szef rządu wyjaśnił, że w programie zdrowotnym będą wskazywane te ośrodki, które będą w stanie udokumentować - np. poprzez umowy podpisane z przygotowanymi do tego instytucjami - że niewykorzystany zarodek będzie zamrożony i "będzie bezpiecznie czekał na szansę implementacji, czy - mówiąc innym językiem - adopcji lub wykorzystania przez dawców". Jak powiedział Tusk, w ten sposób - nie mając ustawy o in vitro - państwo będzie jednak w stanie oddziaływać na "radykalne zwiększenie bezpieczeństwa tego zarodka w porównaniu do status quo".
Program dot. refundacji in vitro rozpisany jest na trzy lata z możliwością przedłużania. Dalsze losy programu będą zależały od zapisów ustawy, która miałaby powstać w ciągu pierwszych trzech lat działania programu - poinformował premier. Jeśli nie wejdzie w życie ustawa, która to będzie regulowała, bo posłowie nie dojdą ze sobą do porozumienia, to będzie możliwość przedłużania takiego programu. Na początek mówimy o trzech latach i w ciągu tych trzech lat powinniśmy objąć finansowanymi zabiegami 15 tys. par. A więc każdego roku pięć tysięcy, ale zakładamy, że w ciągu pierwszego pół roku - od lipca do grudnia 2013 r. - także zdążymy z pięcioma tysiącami - skomentował szef rządu.