W najbliższy wtorek polski rząd ma przyjąć przepisy regulujące kwestię pushbacków. Chodzi o zawracanie osób, które nielegalnie przekraczają polsko-białoruską granicę i są używane jako broń przez Mińsk i Moskwę.
O planach przyjęcia przepisów, które uregulują kwestię pushbacków, mówił na marginesie spotkania ministrów spraw wewnętrznych UE wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk. Wyjaśnił, że zawracanie migrantów na Białoruś będzie możliwe tylko w przypadku, "gdy chodzi o grupowe przekroczenia granicy z przemocą i niszczeniem infrastruktury". Takim osobom Polska będzie mogła odmówić przyjęcia wniosku o azyl.
Osoby te będą zawracane na Białoruś (...) Otrzymają decyzję, że muszą wrócić na Białoruś. To jest wyjątek od pewnych reguł, które są - tłumaczył wiceszef MSWiA. Jak dodał, nowe regulacje będą dotyczyć "tylko pewnego określonego terytorium, czyli odcinka granicy". Nie obejmą kobiet w ciąży, dzieci, osób, wobec których na Białorusi stosowano przemoc czy białoruskich opozycjonistów. Te osoby nadal będą mogły składać wniosek o azyl. Jeżeli znajdą się w grupie agresywnej, to same się tego prawa pozbawią - wyjaśnił Duszczyk.
W środę Komisja Europejska opublikowała dokument wspierający państwa członkowskie w walce z zagrożeniami hybrydowymi ze strony Rosji i Białorusi. Zezwala on krajom UE, aby "w drodze wyjątku i pod rygorystycznymi warunkami poszły dalej, niż przewiduje unijne prawo wtórne, (objęte jurysdykcją) TSUE".
Jak przyznała w środę wiceszefowa Komisji Europejskiej ds. bezpieczeństwa i demokracji Henna Virkkunen, chodzi tu m.in. o pozwolenie państwom członkowskim na podjęcie - w wyjątkowych sytuacjach - nawet środków naruszających prawa podstawowe migrantów, takich jak prawo do azylu i związane z nim gwarancje wynikające z Karty Praw Podstawowych. Państwa UE, broniąc bezpieczeństwa unijnych granic, mogą podjąć specjalne środki, w tym zawiesić prawo do azylu, ale te działania muszą mieć charakter wyjątkowy, proporcjonalny, tymczasowy i być stosowane w jasno określonych przypadkach - oświadczyła. Choć KE oficjalnie tego nie potwierdza, można odczytać te słowa jako zapowiedź przymykania oczu na pushbacki.
Duszczyk podkreślił, że Polska potrzebowała "takiego komunikatu, który po prostu powie, że pewne rzeczy w specjalnej sytuacji są możliwe".