Raczej nie 1 stycznia, ale na pewno przed 9 czerwca 2004 - takie ramy wejścia Polski do UE nakreśli komisarz do spraw rozszerzenia. Günter Verheugen gościł wczoraj w Warszawie, ale jego rozmowa z Leszkiem Millerem nie przyniosła przełomu w dyskusjach na temat daty uzyskania przez Polskę pełnego członkostwa.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 9 czerwca 2004 r. We wtorek pojawiły się w Brukseli sugestie, że rozszerzenie UE może opóźnić się o kilka miesięcy. Chodzi głównie o czas potrzebny na przeprowadzenie procedury ratyfikacji.
Jeśli pan Verheugen sygnalizuje, że to może nie być 1 stycznia, to mają państwo do wyboru: 1 marca, 1 kwietnia, 1 maja, 1 czerwca. Proszę zgadywać, jaka to będzie data - mówił Miller na wspólnej konferencji prasowej obu polityków.
Verheugen uspokajał. Według komisarza ani kontrowersje dotyczące rolnictwa, ani wzrost siły polskich eurosceptyków nie zaszkodzi w triumfalnym zakończeniu polskich negocjacji. Panu premierowi i jego drużynie będzie łatwo przekonać o politycznych i ekonomicznych zaletach rozszerzenia i wygrać referendum - mówił unijny komisarz.
Zdaniem przedstawicieli Unii przesunięcie rozszerzenia mogłoby mieć korzystne dla kandydatów skutki, np. rozwiązać problemy budżetowe, na jakie narazi Polskę i innych nowych członków Unii obowiązek wpłacania od początku pełnej składki członkowskiej.
Gdyby Polska przystąpiła do UE na przykład 1 czerwca, składka oszacowana przez UE na 2,4 mld euro zmniejszyłaby się prawie o miliard euro. Ponadto fundusze strukturalne się nie zmienią, dostaniemy je w takiej wielkości, jak gdybyśmy wchodzili do Unii na początku 2004 roku. Tylko rolnicy nie zarobią ale też nie stracą. Dopłaty bowiem wyliczane są miesięcznie. Verheugen zapowiedział, że kwestią daty rozszerzenia zajmie się w poniedziałek.
06:05