W Waszyngtonie, Nowym Jorku, Chicago i Los Angeles swoje głosy w wyborach prezydenckich oddawała amerykańska Polonia. To cztery ze 162 obwodów wyborczych, jakie zorganizowano poza Polską.
W Nowym Jorku i innych miastach Stanów Zjednoczonych do urn poszło jednak niewielu Polaków. Jak zaznacza nasz korespondent Jan Mikruta, który przyglądał się wyborom w jednej z komisji w Nowym Jorku, frekwencja powinna być jednak wyższa niż w I turze.
Nie mieszkam w Polsce, to nie głosowałem - mówi jeden z Polaków, mieszkających w Nowym Jorku. W Chicago uprawnionych do udziału w wyborach jest kilkaset tysięcy Polaków. Zarejestrowało się zaledwie sześć tysięcy. Podobna sytuacja była w Nowym Jorku, który odwiedził nasz korespondent. Jan Mikruta rozmawiał z mieszkającą tam Polonią. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Głosowanie przebiegało spokojnie. Nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów. Komisje wyborcze jednak na brak pracy nie narzekały. Staramy się wyciszać osoby, które mają dużo do powiedzenia na temat swoich kandydatów. Głosujemy w ciszy - podkreślała członkini obwodu wyborczego na nowojorskim Greenpointcie.