"Najlepiej, żeby pieniądze dla rodziców dzieci niepełnosprawnych nie były związane z pensją minimalną" – uważa szef „Solidarności” Piotr Duda. W rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim podkreśla, że podwyżka dla rodziców powinna być związana z przeciętnym wynagrodzeniem, ponieważ jego wysokość jest niezależna od decyzji rządu.
Mariusz Piekarski: Dlaczego tak istotne jest, żeby nie wiązać tej podwyżki, o której mówią rodzice, z pensją minimalną?
Piotr Duda: Pensja minimalna to jest polityka i negocjacje. Chodzi o to, żeby to była kwota pensji minimalnej, ale żeby to nie było podwiązane tzw. podwiązką pod płacę minimalną, bo jeżeli rząd co roku będzie się zastanawiał, jaka ma być kwota płacy minimalnej, to minister finansów będzie przychodził i będzie mówił: podniesiecie o 50 zł, to pamiętacie: tu macie podwiązki takie, tu macie takie, tu macie świadczenie pielęgnacyjne. Czyli jak podwyższacie o 80 zł, to z budżetu trzeba poszukać kolejne 10 mld. Czyli najlepiej jakby to było na poziomie płacy minimalnej, ale nie podwiązane pod płacę minimalną, tylko pod konkretne wynagrodzenie.
Żeby do ustawy była wpisana konkretna kwota?
Nie. Przykładowo, żeby było napisane, że jest to 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia, które z racji tego, że przeciętne wynagrodzenie rośnie...
...i nie jest zależne od rządu...
...i nie jest zależne od rządu, automatycznie by było waloryzowane.
Pan się boi, że jak będzie pensja minimalna, to rząd potem zamrozi pensję minimalną i wszystko będzie drożało, a ci ludzie będą dostawać ciągle to samo.
Tak jest. Nie tylko ci ludzie, ale i pracownicy, którym zależy i nam zależy, żeby płaca minimalna wzrosła do poziomu 50 procent przeciętnego wynagrodzenia. To może być pułapka. Dlatego chodzi o to, żeby kwotę im dać na poziomie 1,6 tys. zł, ale podwiązać nie pod pensję minimalną tylko pod przeciętne wynagrodzenie.
Pan mówi, że pan znalazł 4 mld zł na wypłacenie im tej pensji minimalnej. Gdzie są ukryte te pieniądze, bo premier mówi, że on żadnych skrzyń z dukatami nie ma?
To proszę pytać ministra finansów. Na pewno potwierdzi, że w jego depozycie terminowym są 3,1 mld, a w tzw. depozycie na overlightach jest prawie 700 mln zł, które pozostały z rezerwy z ostatnich lat z Funduszu Pracy.
I z tych pieniędzy można im wypłacić podwyżkę do pensji minimalnej?
Zdecydowanie można. Skoro to ma być wynagrodzenie tych osób za opiekę nad swoimi niepełnosprawnymi dziećmi, to przynajmniej z tych pieniędzy można zapłacić składki społeczne.
Ale składka jest płacona, oni chcą gotówkę, podwyżki, a nie składki.
Tak, ale można zapłacić składkę z tych pieniędzy z Funduszu Pracy, a te 200 zł przerzucić już do tej kwoty i szukać dalej. Przecież tymi pieniędzmi zarządza pan minister Kosiniak-Kamysz. Niech zajrzy. Zresztą słyszeliśmy co chwilę w ubiegłym roku, jak pan minister pisał pisma do ministra finansów: proszę o 500 mln, proszę o 300 mln. A przecież to są pieniądze z Funduszu Pracy, to są składki pracodawców. To nie są środki budżetowe. I to są środki, które mają wspierać ogólnie rozumianą aktywizację, czyli też aktywizację tych osób. Przecież te matki chcą wykonywać zamiast pracy, z której musiały się zwolnić, swoją normalną pracę. One nawet nie traktują tego jak pracy.
Misja.
Misja.
(mpw)